Najpierw zderzył się z innym autem, potem wjechał w wiadukt i uciekł z miejsca wypadku. Wrocławska policja poszukuje kierowcy mercedesa, który w nocy uszkodził podpory wiaduktu kolejowego w centrum miasta. Po kilku godzinach projektant budowli stwierdził, że auto można usunąć bez szkody dla wiaduktu. Późnym popołudniem w niedzielę tory na wiadukcie otwarto i są już całkowicie przejezdne.
- Z powodu uszkodzenia podpór między godziną 1 a 5 rano ruch pociągów na estakadzie, w obawie o jej konstrukcję, był zawieszony. Spowodowało to opóźnienia pięciu składów dalekobieżnych - relacjonuje Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP we Wrocławiu.
PKP postanowiło zamknąć dwa z trzech torów kolejowych i teraz ruch na wiadukcie odbywa się na jednym wahadłowo. Z tego względu opóźnienia pociągów z kierunku zachodniego, m.in. Wałbrzycha, Głogowa, Legnicy, sięgają kilkudziesięciu minut.
Około godz. 17 Oskar Olejnik z wrocławskiego PKP poinformował: - Obecnie ruch pociągów odbywa się normalnie, jedynie w okolicach wiaduktu obowiązuje ograniczenie prędkości.
Auto usunięte
Po wypadku pracownicy PKP odnaleźli projektanta podpór. Poszukiwano go od rana po to, by zbadał konstrukcję. Obawiano się jak zachowają się uszkodzone podpory podczas wyciągania samochodu. Projektant zdecydował jednak, że usunięcie auta nie będzie miało wpływu na konstrukcję i mercedes został wyciągnięty.
Dzięki temu, popołudniu być może ruch pociągów się usprawni. - Planujemy jeszcze w niedzielę uruchomić jeden z dwóch zamkniętych torów, aby pociągi nie musiały jeździć wahadłowo - powiedział Oskar Olejnik z wrocławskiej PKP.
Właściciel: Ja nie prowadziłem
Policja cały czas szuka z kolei kierowcy mercedesa, który w nocy stracił panowanie nad autem i uderzył w podpory remontowanego wiaduktu. Funkcjonariusze podejrzewają, że uciekł z miejsca wypadku, bo był pijany. Nie wiadomo kto siedział za kierownicą samochodu.
- Jego właściciel twierdzi, że auto zostało skradzione, ale nie wykluczamy, że to linia obrony - mówi Krzysztof Zaporowski z biura pasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Właściciel podkreśla, że to od policjantów, którzy rano zapukali do jego drzwi, dowiedział się o kradzieży samochodu.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP