- Odstawmy na bok emocje, tu scenariusz pisze Kodeks Postępowania Karnego, chociaż rozumiem, że metody CBA są opresyjne i mogą doprowadzić nawet do łez - mówi minister, koordynator służb specjalnych, Zbigniew Wassermann.
- To była kontrolowana akcja operacyjna, podstawą był fakt, że posłanka Sawicka chciała popełnić przestępstwo. Pożyczyła 100 tys. zł na nielegalne finansowanie kampanii, przyznała że zna posłów zdolnych tak sformułować ustawę on prywatyzacji służby zdrowia, by dało się na niej zarobić. Dochodzi do tego tak zwany układ warszawski. Te wydarzenia muszą skutkować takim postępowaniem - mówi Wassermann.
Zaznacza też, że to pierwszy przypadek złapania posła na przestępstwie korupcyjnym. - To była sytuacja olbrzymiej demoralizacji. Przecież to była osoba, która kandydowała do wyborów - podkreśla Wassermann - Co stałoby się, gdyby została wybrana?
Na fakt, że PO wyrzuciła Sawicką z partii zaraz po zarzutach, Wassermann odpowiedział, że dopuściła się ona tego czynu w momencie, gdy była posłanką PO. - To było powiedzenie do Tuska: spójrzcie, jakich ludzi macie w partii.
Pytany o metody CBA minister przyznaje, że rozkochanie w sobie kobiety może dać pewne rezultaty. Jego zdaniem, w przypadkach takich jak ten, między prowokatorem a podejrzanym powinna być nić przyjaźni, na pewno nie konfliktu.
Zdaniem Wassermanna, posłanka Sawicka chce teraz wywołać współczucie poprzez nawiązania do innych, wcześniejszych zdarzeń. - To robienie z siebie ofiary - powiedział minister.
Wasserrmann odrzuca też zarzuty o upolitycznienie całej sprawy. - To najpoważniejszy zarzut, jaki można postawić - podkreśla minister.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24