Od wejścia Polski do UE nasze pensje wzrosły o jedną trzecią. Jednak nadal są trzy razy niższe niż unijna średnia. W płacach dogonimy Unię za 65 lat - pisze poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak wynika z danych Eurostatu, w 2011 r. przeciętne wynagrodzenie w Polsce wyniosło 800 euro. W porównaniu z 2005 r. było ono wyższe o ponad 30 proc. Jednak średnia płaca w krajach UE to 2177 euro. Polska w ciągu roku nadganiała ten dystans o 0,95 pkt proc.
Jeśli nadal w tym tempie będziemy gonić Wspólnotę, uzyskamy takie same przeciętne płace jak tam dopiero za 65 lat, a takie jak w strefie euro - za 85 lat. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", różnica ta jest mniejsza o połowę, jeśli uwzględnimy siłę nabywczą polskich wynagrodzeń, bo większość produktów i usług jest w Polsce tańsza, niż za naszą zachodnią granicą.
Duże różnice
Eksperci są zgodni - różnice w wynagrodzeniach związane są z naszą mniejszą produktywnością. Jest ona trzy razy mniejsza niż w państwach starej UE. Jak mówi "DGP" prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych powodem tych różnic nie jest lenistwo Polaków, a to, że "firmy często nie mają najnowszych technologii produkcji i nowoczesnych maszyn". - A organizacja pracy jest gorsza niż na Zachodzie, choć się poprawia - mówi Kabaj.
Jak pisze gazeta, od 2005 r. produktywność wzrosła u nas o ponad 40 proc. "Dziennik Gazeta Prawna" porównuje też wynagrodzenie w różnych krajach Unii. I tak np. w Luksemburgu to 4056 euro, w Szwecji 3017 euro, we Francji 2669 euro, w Grecji 1662 euro, na Węgrzech 823, a w Bułgarii 409 euro.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu