Organizacje broniące praw homoseksualistów krytykują TVP. Poszło o zapis zgodnie, z którym współpracownicy telewizji publicznej mogą ubezpieczyć siebie i swoich partnerów, pod warunkiem, że partner nie jest osobą tej samej płci - pisze "Dziennik".
W warunkach ubezpieczenia kosztów leczenia, którą współpracownicy TVP podpisują z firmą InterRisk zapisano wyraźnie, że partner to "osoba płci odmiennej, pozostająca z ubezpieczonym w związku pozamałżeńskim i prowadząca z nim wspólne gospodarstwo domowe".
Współpracujący z telewizją publiczną homoseksualiści poskarżyli się Kampanii przeciw Homofobii. Ta wysłała protest do prezesa TVP Piotra Farfała. - To niedopuszczalne, by instytucja państwowa, jaką jest TVP stosowała jawną dyskryminację. Nawet jeśli jej prezesem jest osoba, która nie słynie z tolerancji wobec homoseksualistów - oburza się Rafał Biedroń z KPH.
Telewizja nie ma sobie nic do zarzucenia
TVP odpiera zarzuty. W oficjalnym piśmie twierdzi, że zapis w umowach jest standardowy. Poza tym spółka nie miała wpływu na jego treść, bo to nie TVP jest stroną umowy, a jedynie umożliwia dostęp do opieki medycznej współpracownikom. Mimo tego zastrzeżenia telewizja zapowiada, że zapis zostanie zmieniony.
"Najprawdopodobniej już w przyszłym tygodniu taka zmiana zostanie w definicji dokonana i nie będzie problemu z rzekomym nierównym traktowaniem par heteroseksualnych i homoseksualnych" - można przeczytać w oświadczeniu.
Firma InterRisk broni TVP. - Ze strony telewizji nie było mowy na temat tego, jak określić, kim jest partner. My mamy jedną definicję i pojawia się standardowo w ogólnych warunkach - mówi Elżbieta Bobrowska, dyrektor sopockiego oddziału firmy, który przygotował umowę z TVP.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24