W nocy z poniedziałku na wtorek, na miejscu katastrofy kolejowej w Szczekocinach odbyła się wizja lokalna z udziałem biegłych oraz prokuratorów. Około godziny 2.30 przeprowadzili oni eksperyment z udziałem dwóch pociągów.
Oba składy nadjechały w miejsce katastrofy z dwóch przeciwnych kierunków. Zatrzymały się w odległości około kilometra od siebie. W ten sposób biegli chcieli odtworzyć ostatni odcinek trasy pociągów tuż przed zderzeniem.
Wcześniej eksperci sprawdzali również funkcjonowanie urządzeń na stacji kolejowej w Starzynach. W obecności prokuratorów oglądali m.in. zwrotnicę.
Jak powiedział Tomasz Ozimek, rzecznik częstochowskiej prokuratury, która prowadzi w tej sprawie śledztwo, podobne elementy eksperymentów miały już miejsce wcześniej, m.in. podczas oględzin miejsca zdarzenia oraz pobliskich posterunków kolejowych. Po raz pierwszy jednak wykorzystano np. przejazdy lokomotyw symulujących ruch pociągów przed katastrofą.
Wizja bez podejrzanego
Jak powiedział Ozimek w rozmowie z TVN24, w eksperymencie nie brał udziału Andrzej N., dyżurny ruchu ze Starzyn. Mężczyzna przebywa jednej z placówek na Śląsku na obserwacji sądowo-psychiatrycznej, na którą skierowano go 13 marca. Nadal nie został przesłuchany, bo jego stan na to nie pozwala.
Ozimek wskazał w poniedziałek, że obserwacja zakończy się pod koniec kwietnia - od czasu decyzji sądu do jej rozpoczęcia musiał jeszcze minąć okres uprawomocnienia. Prokuratorzy do wtorku nie mieli informacji, by przesłuchanie dyżurnego stało się możliwe.
Prokuratura postawiła mu zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Według śledczych mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.
Na posterunku Starzyny krótko przed katastrofą doszło do awarii zwrotnicy, która miała uniemożliwić przekierowanie pociągu relacji Warszawa-Kraków na inny tor. Jak nieoficjalnie dowiedziało się RMF FM, Anrzej N. wiedział o usterce i prawdopodobnie przestawił zwrotnicę ręcznie, myśląc, że kieruje pociąg na właściwy tor.
Miesiąc od tragicznego zderzenia
We wtorek mija dokładnie miesiąc od katastrofy kolejowej, do której doszło w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia. Zderzyły się wtedy czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wschodnia - Kraków Główny.
Pociąg z Warszawy wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg z Przemyśla.
W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24