Nagrody dla warszawskich urzędników powinny być mniejsze od zaplanowanych przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - uważa wicepremier Grzegorz Schetyna. Jego zdaniem premie powinni dostać jedynie pracownicy z "samego dołu", ci z "góry" - kwoty tylko symboliczne.
Schetyna krytykuje swoją partyjną koleżankę. Prezydent stolicy - jak już informowaliśmy - postanowiła przyznać wysokie nagrody dla pracowników stołecznego ratusza. Z budżetu miasta ma pójść na ten cel aż 58 mln zł. Tylko czterej wiceprezydenci dostaną po kilkadziesiąt tysięcy (ub. roku każdy z nich dostał po 100 tys. zł brutto). W sumie nagrodzonych ma być 7 tys. urzędników.
Gronkiewicz-Waltz tłumaczyła, że premie są potrzebne, gdyż trzeba motywować pracowników. Nie pomogły sugestie premiera Donalda Tuska, że w czasach kryzysu trzeba oszczędzać. Czy prezydent stolicy zmieni zdanie pod wpływem Schetyny?
"Trudno o dobrego urzędnika"
Wicepremier nie ukrywał w radiowej "Jedynce", że na to liczy. - Wierzę, że nagrody będą mniejsze. Że ta pula zostanie podzielona tak, żeby więcej dostali ludzie, którzy rzeczywiście wykonują te prace na samym dole - powiedział wicepremier.
I dodał: - Warszawa jest trudnym rynkiem pracy i żeby znaleźć dobrego urzędnika, trzeba przyzwoicie płacić. Dlatego te nagrody - jeśli jest tam 2 tys. średnio na urzędnika - rozumiem.
Niech zaczną oszczędzać od siebie
Schetyna mówi jednak "nie" wysokim premiom dla kadry kierowniczej. - Sugerowałem i rozmawiałem także z panią prezydent, żeby te nagrody dla wiceprezydentów czy dla burmistrzów, dla tych ludzi, którzy są najwyżej i którzy tworzą zespół zarządzający były mniejsze, symboliczne wręcz - powiedział Schetyna.
Podkreślił też, że w czasach kryzysu władza i urzędnicy powinni pokazać, że oszczędności zaczynają od siebie.
Wicepremier dodał, że premie dla warszawskich urzędników to na razie tylko plan, i żadna nagroda nie została jeszcze wypłacona. - Debata się toczy. Najważniejsze, że wszystko odbywa się transparentnie - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/fotorzepa