- Pierwsze dni w kosmosie są trudne. Pojawiają się zawroty głowy, mdłości, zmienia się ciśnienie w oku - mówi pułkownik George Zamka. Amerykański kosmonauta NASA przyleciał do Polski, by opowiedzieć o ostatniej misji, którą dowodził. - W ciągu doby widziałem 16 wschodów i zachodów słońca - mówił w Warszawie.
George Zamka chciał być strażakiem albo baseballistą. Został astronautą NASA, który dwukrotnie odbył podróż w kosmos. Ostatni raz w lutym 2010 roku. Spędził tam dwa tygodnie. - Celem misji było dostarczenie i zainstalowanie w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej modułu Node 3 "Tranquility" - korytarza łączącego dwie przestrzenie stacji - tłumaczy.
Przyleciał do Polski na zaproszenie Polsko-Amerykańskiej Fundacji w ramach projektu edukacyjnego finansowanego przez amerykański rząd.
- Wizytę w Polsce traktuję jak powrót do korzeni. Moi pradziadkowie urodzili się w Gdańsku. Pamiętam, że w domu moich dziadków mówiło się jeszcze po polsku - wyjaśnia astronauta. - To dlatego na misję zabrałem płytę z muzyką Chopina - dodaje.
Spanie na suficie
W kosmosie najbardziej tęskni za dziećmi. Córka chce być lekarzem. Syn myśli o budowaniu rollercoasterów.
Na Ziemi brakuje mu wyzwań w kosmosie. - Na pokładzie dzień pracy trwa około godziny. Na początku trudno się przyzwyczaić. Pojawiają się zawroty głowy, mdłości, zmienia się ciśnienie w oku, prom kosmiczny leci z prędkością wielokrotnie większą od pocisku karabinowego - opowiada Zamka. - I zapomnij o śnie bez opaski na oczy i stoperów w uszach. Maszyny pracują cały czas. Hałas nie do zniesienia - dodaje.
Po kilku dniach załoga przyzwyczaja się do nowych warunków. - I zaczyna cieszyć brak grawitacji. Można fruwać, spać na suficie albo przytulonym do ściany. Kombinezon, który waży ponad 100 kg już nie ciąży - mówi. - Poza tym w ciągu doby widzisz 16 wschodów i zachodów słońca - dodaje.
Tortilla nie chce spadać
Zamka przywołuje obrazki z kosmosu: zmieniającą stan skupienia wodę (staje się sprężystą bańką) i podrzucaną na patelni tortillę (nie chce spadać).
Zapytany przez ucznia o sposób w jaki wypróżniają się kosmonauci odpowiada:
- Musimy postępować zgodnie z instrukcją. Jest taka maszyna, która działa podobnie jak odkurzacz. Przystawiamy ją gdzie należy, wciąga i już - śmieje się Amerykanin. - Zabawne, że możemy to robić do góry nogami - dodaje.
Opowiada też o higienie podczas misji. - Wycieramy się ręcznikami i smarujemy specjalnymi preparatami. Wody nie używamy, bo się zwyczajnie nie da - mówi. - W kosmosie jest jak na biwaku. Ciężko jest się myć - dodaje.
"Może też polecę w kosmos"
Zamka do 15 maja będzie odwiedzał szkoły i odpowiadał na pytania uczniów. W piątek gościł m.in. w gimnazjum na warszawskim Ursynowie.
- Kiedy miałem 8 lat, to zobaczyłem jak Neil Armstrong i Buzz Aldrin znaleźli się na Księżycu. Pasjonowałem się każdą kolejną misją Apollo - opowiadał uczniom Zamka.
- Mam zdjęcie z Zamką, dostałem też autograf - cieszy się 13-letni Michał. - Lubię matematykę i fizykę, teraz bardziej zainteresuje się astronomią. Może kiedyś też polecę w kosmos - dodaje uczeń.
Źródło: tvn24.pl