- Mam wrażenie, że w kierownictwie sztabu, nie policyjnego, ale Warszawy, panuje jakiś bajzel - tak zamieszanie wokół tego, czy warszawski Marsz Niepodległości jest legalny, czy nie komentował były antyterrorysta Jerzy Dziewulski. Jak podkreślił takie sprzeczne informacje bardzo utrudniają prace policji, która zdaniem Dziewulskiego, bardzo dobrze wypełnia swoje działania.
- Mam wątpliwości co do wydania pozwolenia na dwie manifestacje, ale takie jest prawo. Trzeba je zmienić dla dobra ludzi i społeczeństwa - mówił Dziewulski. Jak dodał, w takich sytuacjach władze Warszawy powinny podejmować takie decyzje, aby manifestacje nie mogły się spotkać.
To jednak nie jedyne zastrzeżenia, jakie miał do ratusza. - Mam wrażenie, że w kierownictwie sztabu, nie policyjnego, ale Warszawy, panuje jakiś bajzel. Nie może być sytuacji, gdy rzecznik ratusza mówi, że manifestacja jest nielegalna, kilka minut później policjant to ogłasza, a potem okazuje się, że jednak jest legalna - mówił.
- Policja to źle odbiera, bo musi wyważyć swoje działania. Inaczej się działa, jak jest coś jest legalne, a inaczej, jak nielegalne - tłumaczył.
"Policja musi być alfą i omegą"
Jego zdaniem, mimo tych trudności funkcjonariusze radzą sobie bardzo dobrze. - Policja musi być w takiej sytuacji alfą i omegą. Ma ochraniać jedną i drugą manifestacje, bo obie są zgłoszone, i ludzi, którzy są na zewnątrz i są tylko obserwatorami - powiedział. - Policja powinna podjąć decyzję, jak głęboko uderzyć, jeśli jest taka potrzeba, bo to może spowodować reakcję. Jakby zaatakowała jedną manifestacje, to byłby to sygnał dla drugich, że "skoro policja ich leje, to my też" - powiedział były antyterrorysta.
Mówił też, że w takich sytuacjach nie jest ważna liczba policjantów, ale ich "ruchowość". - Obserwowałem to i dobrze się przemieszczają. Oni nie chodzą, a biegają, żeby nie prowokować tych, obok których się znajdują. Widziałem też, co uważam za pozytywne, agresywną reakcję policji do agresywnych działań. Skierowanie w kierunku tłumu gładkolufowej broni uspokoiło tłum - powiedział.
Źródło: tvn24