Pierwsza nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS została przez tenże Trybunał częściowo uznana za niekonstytucyjną. Teraz do Sejmu trafił już drugi projekt zmian. Proponowane przepisy ocenia dla magazynu "Polska i świat" troje konstytucjonalistów.
W czwartek w Sejmie pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS. To już druga propozycja zmian w tej kadencji parlamentu. Pierwszą zakwestionował sam TK, wydając 9 grudnia wyrok, w którym za niezgodne z konstytucją uznano wszystkie kluczowe przepisy zaproponowane przez PiS.
"To będzie paraliż Trybunału"
PiS proponuje m.in. zmianę większości, jaką mają być podejmowane decyzje w Trybunale. Dziś to zwykła większość, w projekcie natomiast zapisano, że będą to musiały być dwie trzecie.
- Jeżeli tę poprzeczkę ustawimy bardzo wysoko, zbyt wysoko, to rozstrzygnięcia może w ogóle nie być - przestrzega dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. W samej konstytucji czytamy jedynie, że sędziowie Trybunału podejmują decyzję w konkretnych sprawach "większością głosów".
Druga propozycja to zmiana przepisu dotycząca tego, ile wynosi tzw. pełny skład TK. Teraz jest to co najmniej 9 z wszystkich 15 sędziów Trybunału. PiS chce podnieść tę liczbę z 9 do 13.
- Gdyby ktoś chorował, musiał się wyłączyć, podróżował, był na urlopie, to ten minimalny skład jest na poziomie 9 sędziów. 13 sędziów - to będzie paraliżowało pracę Trybunału - uważa dr Bogna Baczyńska z wydziału prawa Uniwersytetu Szczecińskiego.
"Zarodek klęski"
Inny przepis ma stanowić z kolei, że Trybunał będzie orzekał w pełnym składzie o właściwie każdej sprawie. Dr Marcin Wiącek z Uniwersytetu Warszawskiego przekonuje, że w wielu sytuacjach nie będzie to miało sensu, np. wtedy, gdy sędziowie będą podejmowali takie "techniczne" decyzje, jak umorzenie postępowania.
Największe wątpliwości budzi jednak przepis, zgodnie z którym trwające postępowanie, które jest prowadzone w mniejszym składzie niż proponuje nowa ustawa, będzie musiało zostać wszczęte od początku.
Problem m.in. w tym, że w nowej ustawie jest także przepis, który zainteresowanym stronom daje na wniesienie skargi tylko trzy miesiące od momentu, kiedy otrzymały one ostateczną decyzję w ich sprawie. W wielu przypadkach termin ten mógł już dawno minąć, a to oznacza, że po umorzeniu spraw strony nie będą już mogły złożyć kolejnej skargi.
- Może się okazać, że w rezultacie staranie się o poprawienie Trybunału będzie miało w sobie zarodek klęski - podsumowuje dr Piotrowski.
Autor: ts / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24