To, że Janusz Palikot w niewybrednych słowach krytykuje Lecha Kaczyńskiego nie zadziwia już nikogo. Dziwić może natomiast to, za jaki kaliber "grzechów" na głowę prezydenta lecą gromy. - Dla Kaczyńskiego nasza demokracja warta jest tyle samo, co ustrój na Kubie czy Białorusi. (...) Do skutku będę skarżył i protestował przeciwko politycznemu rasizmowi Kaczyńskich - napisał poseł na swoim blogu. Co tak bardzo go rozsierdziło?
Powód jest jeden i nazywa się prezydencka willa w Klarysewie, gdzie ostatnio powstawał nowy program PiS. Rzecz dotyczy "łajdackiej" zdaniem Palikota decyzji ministrów prezydenta, którzy nie zgodzili się na wynajęcie posłowi PO wyżej wspomnianej willi. Wniosek przepadł z powodu "uchybień formalnych", ale według byłego przewodniczącego Komisji Przyjazne Państwo, to tylko pretekst.
To własność publiczna
- To jest łajdactwo pospolite uznać posła na Sejm RP za osobę niegodną "miejsc, które należą do administracji głowy państwa". Bo one, po pierwsze, nie należą do żadnej administracji lecz są własnością publiczną, którą jedynie chwilowo administruje Kaczyński. One też nie mogą być uznane przez nikogo za pozostające w dyspozycji jednego człowieka – choćby był bratem najbardziej wyjątkowej głowy – i zakazane dla wszystkich, którzy rodziną prezydenta nie są - napisał Palikot na swoim blogu.
Ile warta jest demokracja?
Poseł nawiązał tym samym do niedawnej, pozytywnej, decyzji prezydenckich ministrów, którzy willę w Klarysewie "pożyczyli" Jarosławowi Kaczyńskiemu, by w spokoju mógł kreślić tam nowy program partii. - Administracja prezydenta łamie prawa demokracji. To jest polityczny rasizm! (...) Ci ludzie usiłują zrobić z nas idiotów. Dają wyjątkowe prawa bratu prezydenta i odbierają je takiemu samemu jak on, posłowi-obywatelowi - wścieka się poseł Platformy.
Polska to nie Kuba, ani Białoruś
Ale ktoś przecież pracownikom Pałacu musiał wydać stosowne polecenia. Kto? Janusz Palikot nie ma problemu by wskazać winnego. - Ten, który oszukuje nas wszystkich w sprawie euro – tak samo, jak wcześniej oszukał prezydenta Sarkozy’ego w sprawie traktatu lizbońskiego. Ten, który tanim populizmem z orędzia przykrywa swoją ekonomiczną nieudolność. (...) Dla Kaczyńskiego nasza demokracja warta jest tyle samo, co ustrój na Kubie czy Białorusi: można łamać dane słowo, można oszukiwać w publicznych wypowiedziach, można dekretem uznać czyjąś godność lub pozbawić jej. Ale nie żyjemy w kraju rządzonym przez Castro czy Łukaszenkę, żyjemy w demokracji, która nawet głowie państwa nakazuje stosowanie zasady równości wobec wszystkich obywateli. Dlatego do skutku będę skarżył i protestował przeciwko politycznemu rasizmowi Kaczyńskich - czytamy we wpisie.
Źródło: legia.com,zaglebie-lubin.pl
Źródło zdjęcia głównego: Monika Kaczyńska/PAP