Dwa nowe programy: "Gwiazdy tańczą na lodzie" z telewizyjnej "Dwójki" i "Przebojowa noc" z "Jedynki" będą przerywane reklamami, mimo ustawy, która tego wyraźnie zakazuje. Prawnicy TVP znaleźli kruczek - donosi "Dziennik".
Robert Rynkun-Werner wiceprezes telewizji: Nie jesteśmy instytucją charytatywną. Misja jest misją, ale nie ma się co oszukiwać: telewizja to pieniądze - mówi gazecie.
Rynkun-Werner uważa też, że przepisy dotyczące reklamy w Telewizji Polskiej trzeba jak najszybciej zliberalizować.
Ustawa o radiofonii i telewizji zabrania bowiem nadawcom publicznym przerywania programów reklamami - wyjątkiem są transmisje sportowe i innych wydarzeń zawierających przerwy oraz programy, na które składają się autonomiczne części.
TVP wpadła tymczasem na pomysł, jak obejść ten zapis: wspomniane programy zostaną podzielone na dwie części, każda będzie miała napisy początkowe i końcowe - właśnie między nimi wyemitowane zostaną reklamy.
- W programie "Gwiazdy tańczą na lodzie" potrzebny jest czas na konserwację lodu, a w "Przebojowej nocy" na podliczenie głosów od widzów - tłumaczy Zbigniew Badziak, dyrektor biura reklamy TVP. Przyznaje też, że TVP brakuje już czasu w standardowych blokach reklamowych i trzeba go było jakoś wygospodarować. - Obłożenie spotów na wrzesień, październik i listopad jest naprawdę duże - dodaje Badziak. Ratunkiem ma być także podwyżka cen reklam w jesiennej ramówce.
- TVP nie jest instytucją charytatywną. Tracimy tam, gdzie telewizje komercyjne zyskują. Misja jest misją, ale nie ma się co oszukiwać: telewizja to pieniądze - mówi Rynkun-Werner. Jego zdaniem przepisy zabraniające telewizji publicznej emisji reklam w trakcie programów należy zliberalizować.
- Tylko dlatego, że te przepisy obowiązują już tyle lat, należy je utrzymywać? Moim zdaniem nie - mówi.
Od kilku lat władze na Woronicza małymi kroczkami próbują ustawę o radiofonii i telewizji obchodzić. Widzowie przyzwyczaili się już nawet, że reklamami są przerywane transmisje z festiwali. Jakiś czas temu toczyła się też dyskusja, czy reklamy powinny się pojawiać pomiędzy "Wiadomościami", serwisem sportowym i prognozą pogody i ostatecznie TVP postawiła na swoim - czytamy w "Dzienniku".
- Ostatnio reklamy zostały wprowadzone nawet pomiędzy prognozą pogody a prognozą pogody dla kierowców. Czy to jakieś autonomiczne, odrębne programy? To na pewno sposób na obchodzenie prawa - oburzenia nie kryje Jakub Bierzyński, analityk rynku mediów, szef Omnicom Media Group.
- Telewizja publiczna stosuje sztuczki, by omijać prawo. Takie postępowanie wzbudzi protesty Polsatu i TVN, które zawsze przy takich okazjach podnoszą postulat ograniczenia liczby reklam w TVP albo zniesienia abonamentu. Albo traktujemy telewizję publiczną jak publiczną, albo skończmy z tą fikcją - cytuje "Dziennik" Juliusza Brauna, byłego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24