Satysfakcji ze zwycięstwa socjalisty w wyborach prezydenckich we Francji nie kryje Leszek Miller. - Jestem oczywiście zadowolony, że wygrał człowiek lewicy i przypuszczam, że to będzie wielki sygnał dla innych krajów - stwierdził szef SLD, który rozważa, czy to nie aby początek "lewicowej Wiosny Ludów". - Tym bardziej że na 27 państw Unii Europejskiej aż w 20 rządzi centroprawica. Należy to zmienić - stwierdził Miller.
Szef SLD jest również przekonany, że wynik wyborów we Francji to także "jakiś powiew optymizmu w Polsce i w krajach naszego regionu". Największe nadzieje wiąże z Niemcami, w których w przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne.
Paryż - Warszawa
W ocenie Millera, wygrana Hollande'a w relacjach Francji z Polską "nic pewnie specjalnie nie zmieni". - Ale mamy dwa fakty, na które chciałbym zwrócić uwagę. Obydwa dotyczą premiera Donalda Tuska - zaznaczył szef SLD. - Można powiedzieć, że Tusk przegrywa dwa razy - dodał.
Po pierwsze wytknął polskiemu premierowi, że ten "demonstracyjnie" nie spotkał się z Hollande'm, kiedy ten był w Polsce. - To na pewno nie będzie budować dobrych stosunków - przewiduje Miller.
- Po drugie, Tusk z reformy dotyczącej podwyższenia wieku emerytalnego uczynił swoją obsesję. Tymczasem Hollande idzie w odwrotnym kierunku - mówi szef SLD. Według Millera, "dogmat" premiera, że "jeśli nie zwiększy się wieku emerytalnego, to nie wiadomo co się stanie", ma nie wytrzymywać krytyki "w odniesieniu do poważnych polityków europejskich, takich jak na przykład Francois Hollande".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24