- Propaganda, propaganda - powtarzają zgodnie politycy PiS i PO. Tym pierwszym chodzi o to, że propagandystą jest rząd, bo dyskusję o kryzysie próbuje ograniczyć do dyskusji o wprowadzeniu euro. Drudzy oskarżają o nią Jarosława Kaczyńskiego, bo chce nabrać wyborców na politykę miłości. Wzajemne zarzuty o "granie kryzysem" zdominowały niedzielną "Kawę na ławę".
Po jednej stronie Stefan Niesiołowski, po drugiej Paweł Kowal i Michał Kamiński. Według wicemarszałka, jeżeli do soboty ktokolwiek wątpił w to, że Jarosław Kaczyński mami Polaków polityką miłości, to dziś wątpliwości te powinien ostatecznie stracić. Dlaczego? Zdaniem Niesiołowskiego prawdziwych intencji prezesa PiS można się było bowiem dopatrzyć w jego wystąpieniu przed posiedzeniem Rady Politycznej partii. Były premier apelował wówczas do obecnego szefa rządu i czołowych polityków PO o "opamiętanie się".
Prowokują. Kto bardziej?
- To kolejna prowokacja i zagrywka - ocenił Niesiołowski w "Kawie na ławę". Według posła Platformy to PiS i prezydent Lech Kaczyński są dziś największymi propagandystami, grają na kryzys i wykorzystują kwestię daty przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty do PR-owych celów. - Elementów kryzysu jest wiele, a euro po prostu stabilizuje walutę. Propaganda komunistyczna była zła i polegała na tym, że mówiono wówczas: "na Zachodzie jest źle, więc nie Zachodu nie naśladujmy". Dzisiaj coś podobnego stosuje prezydent, a za nim powtarza do jego minister Michał Kamiński - oceniał surowo wicemarszałek.
Te same zarzuty (o propagandę i PR-owe chwyty rządu) usłyszał Niesiołowski. Dotyczyły one nawet tej samej kwestii, czyli europejskiej waluty. - Mówienie, że wprowadzenie euro ochroniłoby nas przed recesją jest właśnie zagrywką propagandową, trickiem. A do tego właśnie chce dziś przekonać rząd - kontratakował Kamiński. Wtórował mu jego partyjny kolega Paweł Kowal. - Przez pierwsze pół roku swoich rządów Donald Tusk nie mówił nic o wprowadzeniu euro. A teraz mamy kolejny pomysł na grillowanie opozycji za to, że nadal mamy złotówkę - podkreślał.
Euro-kryzysu c.d.
Wzajemnym oskarżeniom o PR-owe sztuczki przysłuchiwali się posłowie SLD i PSL. Zarówno Ryszard Kalisz, jak i Stanisław Żelichowski stanęli na straży stanowiska, że Polsce zapewne byłoby lepiej gdybyśmy dziś mieli euro. – Wówczas nie byłoby ataku na polskiego złotego – argumentował poseł Ludowców. A Kalisz dodawał, że to rząd PiS miał jako pierwszy narzędzia w ręku, by rozpocząć polski bój o europejską walutę.
Były szef MSWiA długo nie chciał odpowiedzieć na pytanie Pawła Kowala, czy naprawdę wierzy rządowi, że w kwestii euro jest dziś absolutnie szczery. W końcu jednak przyznał: - Rzeczywiście, premier mówiąc w Krynicy o euro robił to moim zdaniem propagandowo – ocenił. A Kowal i Kamiński przyklasnęli.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24