- Te decyzje mają dzisiaj szybkość rzeczywiście błyskawicy, ale są spóźnione o co najmniej rok - stwierdził Wojciech Łuczak z miesięcznika "Raport", komentując decyzję o rozwiązaniu 36. specpułku, który woził polskich VIP-ów. Ocenił też, że piloci LOTu - którzy teraz będą obsługiwać najważniejsze osoby w państwie - nie będą mogli docierać w rejony dotknięte kryzysem, np. do Afganistanu czy Kosowa.
W czwartek premier poinformował o pierwszych decyzjach nowego szefa MON Tomasza Siemoniaka. Są to zwolnienie ze stanowisk 13 oficerów w tym trzech generałów oraz rozformowanie (zlikwidowanie) 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Swoje stanowiska stracili generałowie Anatol Czaban (b. szef szkolenia Sił Powietrznych, obecnie asystent szefa Sztabu Generalnego WP ds. Sił Powietrznych), Leszek Cwojdziński (obecny szef Szkolenia Sił Powietrznych) i Zbigniew Galca (zastępca Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych).
Obsługą przelotów polskich VIP-ów będzie się zajmować Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, jeśli chodzi o samoloty. Będą one wynajmowane od LOT-u.
"Piloci LOT-u nie dotrą do Afganistanu"
- Trzęsienie ziemi w MON jest spóźnione. Do trzęsienia ziemi w MON powinno dojść w kwietniu ubiegłego roku. Gołym okiem było widać, że to niesprawnie działa - komentował Łuczak na antenie TVN24. - Te decyzje mają dzisiaj szybkość rzeczywiście błyskawicy, ale są spóźnione o co najmniej rok - dodał.
Dwa samoloty rządowe stoją w pogotowiu. Załogi LOT-u dyżurują dla obsługi samolotów VIP. Natomiast jeśli jest odpowiednie wyprzedzenie, to normalnie się planuje, tak jak się planujE na obsługę samolotów rejsowych, tak samo się planuJE załogę do obsługi samolotów vipowskich. Andrzej Kozłowski z LOT
Zdaniem Łuczaka, należało rozwiązać 36. specpułk i powierzyć gen. Lechowi Majewskiemu, dowódcy Sił Powietrznych, "błyskawiczną reorganizację i powołanie nowej jednostki z absolutnie elitarnymi pilotami". Bo - jak podkreślił - piloci LOTu nie będą mogli docierać w rejony dotknięte kryzysem, np. do Afganistanu czy Kosowa.
- Okazało się to już niemożliwe, gdy doszło do transportu prezydenta-elekta Komorowskiego z jego wizytą u naszych żołnierzy. Doszło do szokującej sytuacji, mało kto o tym wie, że szukano "stopa" na lotnisku w Kaszkiencie, żeby dowiózł pana prezydenta do Komorowskiego do naszych oddziałów. Szczęśliwie się zdarzyło, że jakiś Herkules się nadarzył. Obawiam się, że ta prowizorka będzie trwała - opowiadał dziennikarz.
LOT: Jeśli będzie możliwość operacyjna
Andrzej Kozłowski z biura prasowego PLL LOT podkreślił, że LOT od wielu lat ma umowy z Kancelarią Prezydenta i Premiera na przewóz najważniejszych osób w państwie. - Obsługujemy potrzeby jednej i drugiej kancelarii na siatce połączeń regularnych. Poza tym są dwa embreaery wynajęte przez rząd - poinformował.
Na pytanie, czy gdyby była potrzeba, by np. jutro wylecieć do Afganistanu, można byłoby taki lot zorganizować, odpowiedział: - Jeśli będzie możliwość operacyjna, to ją wykonamy.
- Dwa samoloty rządowe stoją w pogotowiu. Załogi LOT-u dyżurują dla obsługi samolotów VIP. Natomiast jeśli jest odpowiednie wyprzedzenie, to normalnie się planuje, tak jak się planuje na obsługę samolotów rejsowych, tak samo się planuje załogę do obsługi samolotów vipowskich.
Dopytywany przez dziennikarza, czy piloci LOT spełniają wymogi "czysto formalne" do lądowania w miejscach zagrożonych, stwierdził: - To są indywidualne operacyjne sprawy, tego nie można generalizować. Musi być normalna procedura wystąpienia o lądowanie, przelot.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. Maciej Nędzyński/DPI-MO