- Sprawa Marka P. to wierzchołek góry lodowej w aferze, na której najwięcej stracił Kościół. Chodzi przecież o ziemie warte 22 miliardy złotych - powiedział na antenie TVN24, dziennikarz "Superwizjera" TVN Jacek Bazan, który już w 2003 przygotował materiał opisujący korupcję w Komisji Majątkowej.
Materiał Superwizjera został wyemitowany w 2003 roku. Opisano w nim niejasną działalność Marka P. w Komisji Majątkowej, zajmującej się zwracaniem Kościołowi ziem zagrabionych przez władze PRL. Jacek Bazan otrzymał za swój reportaż nagrodę Grand Press 2003 w kategorii dziennikarstwo śledcza.
Dopiero po siedmiu latach, we wtorek, CBA zatrzymało Marka P. pod zarzutami korupcji i oszustwa na sumę 10 milionów złotych.
Straty kościoła
Bazan stwierdził, ze najwięcej na całej aferze stracił Kościół. - Państwo wypełniało swój obowiązek nałożony na nie ustawą o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego z 89 roku. Kościół dostawał ziemie, ale niemal natychmiast je tracił. - powiedział dziennikarz Superwizjera.
- Gdy ziemia trafiała do instytucji kościelnej, była natychmiast, często po jednym dniu albo tygodniu, sprzedawana. Jej wycena, przygotowywana przez rzeczoznawców na potrzeby Komisji Majątkowej, była znacznie zaniżana. I po takiej niskiej cenie Kościół sprzedawał ją Markowi P. On natomiast odsprzedawał ją po cenie rynkowej, często kilkadziesiąt razy wyższej - wyjaśniał Bazan.
Interesująca figura
Zdaniem dziennikarza, Marek P. to "bardzo ciekawa postać" i to na nim należy się skoncentrować badając tę sprawę. - Moim zdaniem inne osoby zostały w nią przez niego wciągnięte. Oczywiście nie bez własnej woli i winy - uważa Bazan.
- Marek P. to przede wszystkim były funkcjonariusz SB, który za PRL inwigilował kościół. Podczas swojej służby mógł zbierać haki i zdobył świetną wiedzę: kto jest kim w środowisku kościoła - mówi dziennikarz.
Bazan twierdzi, że w czasie pracy nad materiałem w 2003 roku ustalił, iż Marek P. ma w swojej piwnicy bardzo bogate archiwum. - Jego znaczna cześć to właśnie teczki osób kościelnych - twierdzi.
Intensywny rozwój
Według dziennikarza cała sprawa korupcji zaczęła się w parafii bielsko-żywieckiej. Jest to względnie mały obszar i sprawa dotyczyła gruntów o relatywnie małej wartości, około jednego, dwóch milionów złotych. - Wtedy współprzewodniczącym komisji majątkowej z ramienia episkopatu został ksiądz Tadeusz N., proboszcz parafii z Bielsko-Białej i wtedy ten proceder tak naprawdę się rozpoczął - mówił Bazan.
- Komisja Majątkowa zwróciła parafii Tadeusza N. cztery działki, z których dwie nabył on sam. Najbardziej wartościową z nich kupił Marek P. za 45 tysięcy złotych, kiedy była wyceniana na około miliona złotych. - wyjaśnia dziennikarz.
Według ustaleń "Superwizjera", z czasem Marek P zaczął zdobywać coraz wyższą pozycję w środowisku kościelnym. Reprezentował coraz więcej instytucji. Od małych parafii po całe diecezje i zakonny. - Zwłaszcza w zakonnych sprawach roszczenia były duże i tam proceder rozrósł się do niebywałych rozmiarów - mówił Bazan.
Powolna sprawiedliwość
Pomimo wyemitowania programu w 2003 roku, Marka P. nie pociągnięto do odpowiedzialności.
- Jestem strasznie zdziwiony, że przez tyle czasu nic z tą sprawą nie zrobiono. Pokazaliśmy to siedem lat temu kiedy rządziło SLD. Służby nic z tym nie zrobiły. Po powstaniu CBA byłem pewien, że ta sprawa jakoś będzie monitowana. Stało się to dopiero teraz - powiedział dziennikarz.
Zdaniem Bazana korupcję w tak hermetycznym środowisku jak kościół katolicki bardzo trudno udowodnić. - Śledczy powinni byli skupić się na kwestii wycen przygotowywanych na potrzeby Komisji Majątkowej, co sugerowaliśmy już siedem lat temu - twierdzi.
Cały program "Superwizjer" TVN z 2003 roku. Materiał ten otrzymał nagrodę Grand Press.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24