Rodzina, znajomi i policja szukali 54-latki przez kilka tygodni. Zamieszczali w mediach ogłoszenia ze szczegółowym rysopisem. Tymczasem Krystyna K. z małej miejscowości koło Włodawy zwyczajnie poszła na leczenie do szpitala – tylko, że nikomu o tym nie powiedziała.
O tej sprawie pisze "Dziennik Wschodni". Zanim kobieta „znikła” w jednym z lubelskich szpitali, widziano ją 20 lipca w jednym z urzędów we Włodawie. O zaginięciu poinformowała policję córka 54-latki.
Mimo, że komunikaty o zaginięciu Krystyny K. z rysopisem pojawiały się w lokalnych mediach, nikt jej nie rozpoznał. „Zaginioną” ostatecznie odnalazła policja. Okazało się, że nie powiedziała nikomu, że wybiera się do szpitala.
Policjanci natychmiast powiadomili krewnych Krystyny K. o jej odnalezieniu.
Źródło: Dziennik Wschodni
Źródło zdjęcia głównego: TVN24