Sterylizacja matki małej Róży, Wioletty Szwak, którą wykonano bez jej zgody, nie była zabiegiem ratującym życie – tak ma wynikać z opinii biegłych, do której dotarła "Rzeczpospolita". To podważałoby linię obrony lekarzy, którzy sterylizacji dokonali. Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie trwa.
Wioletta Szwak została bez swojej wiedzy wysterylizowana w szpitalu w Szamotułach podczas zabiegu cesarskiego cięcia - przypomina "Rz". Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, ale pod koniec ubiegłego roku zostało ono umorzone.
Prokuratura uznała, że lekarze nie przekroczyli uprawnień, bo musieli ratować życie kobiety. Sąd nakazał jednak wznowić śledztwo, uznając, że prokurator nie udokumentował dostatecznie swoich racji.
Śledczy wystąpili wówczas do biegłego o kolejną opinię. Jak udało się ustalić "Rz", stwierdza ona, że życie Szwak podczas zabiegu nie było zagrożone.
O rodzinie Szwaków z Błot Wielkich w Wielkopolsce zrobiło się głośno w ubiegłym roku. Wówczas sąd zdecydował o odebraniu im nowonarodzonej córeczki Róży. Sędziowie uznali, że w domu panuje bałagan, a rodzice nie są w stanie zapewnić jej normalnego bytu.
Po nagłośnieniu sprawy przez media Róża wróciła do rodziców. Ostateczną decyzję co do jej przyszłości ma jednak podjąć sąd. Pierwsza rozprawa została wyznaczona na 8 września - czytamy w "Rz".
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24