Śledczy prowadzący sprawę Marka Dochnala sami muszą się tłumaczyć przed prokuratorem. Zarzuty wysuwane pod ich adresem są poważne. Chodzi o namawianie do podrzucenia narkotyków i fabrykowanie dowodów - pisze "Dziennik".
Katowicki sąd - jak podaje gazeta - przychylił się do wniosków adwokatów Dochnala i po prawie dwóch latach postanowił, że prokuratorzy muszą sprawdzić, czy wobec lobbysty mogło dojść do prowokacji ze strony wymiaru sprawiedliwości. Taką wersję przedstawił sam Dochnal.
Czy się potwierdzi? Nie wiadomo. Jednak śledczy, z mocy prawa, zostaną odsunięci od śledztwa przeciwko niemu. - Prokuratorzy nie mogą prowadzić śledztwa w tej samej sprawie, w której są świadkami - tłumaczy prawnik, profesor Zbigniew Hołda.
Minie sporo czasu, zanim nowi prokuratorzy zapoznają się z setkami tomów akt.
Prokuratorzy nie mogą prowadzić śledztwa w tej samej sprawie, w której są świadkami. Nie mam wątpliwości, że zostaną odsunięci od sprawy Dochnala Prawnik Zbigniew Hołda
Szukali narkotyków, nic nie znaleźli
Skąd się wzięła sprawa narkotyków? Latem 2007 r. Dochnal, który siedział areszcie w Katowicach, otrzymał gryps od innego więźnia. Mariusz K. napisał w nim, że prokuratorzy namawiali go do zeznawania przeciwko Dochnalowi. Lobbysta przekazał gryps władzom aresztu.
Dochnala ostrzegł też więzienny fryzjer. Według niego, prokuratorzy namawiali do składania zeznań przeciwko Dochnalowi dwóch innych skazańców - Jacka O. i Grzegorza L. O obu sprawach lobbysta poinformował prokuraturę.
Parę miesięcy później do celi Dochnala weszło pięciu policjantów, dwóch ekspertów kryminalistycznych oraz dwóch przewodników z psami tropiącymi narkotyki. Towarzyszyli im dwaj prokuratorzy z katowickiej prokuratury.
Przeszukanie trwało ponad pięć godzin. Ale narkotyków nie znaleziono. Mimo to katowicka prokuratura postawiła lobbyście zarzuty. Dowodami były zeznania przestępców Jacka O. i Grzegorza L., którzy twierdzili, że Dochnal częstował ich skrętami z marihuaną.
Biznesmen twierdził, że chwilę przed przeszukaniem jeden z policjantów miał go ostrzec: Kazali nam podrzucić panu narkotyki. Ale ja nie będę w czymś takim uczestniczył - relacjonował później Dochnal słowa policjanta. Jego adwokaci zawiadomili prokuraturę o prowokacji.
Ta odmówiła wtedy wszczęcia śledztwa. Adwokaci zaskarżyli decyzję do sądu.
Przekroczyli uprawnienia?
Po prawie dwóch latach katowicki sędzia uznał, że prokuratura musi sprawdzić wersję wydarzeń przedstawioną przez lobbystę. Co więcej, sąd nakazał prokuraturze sprawdzić, czy oskarżyciele fabrykowali fałszywe dowody przeciwko Dochnalowi.
Trzy tygodnie temu śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Opolu. Oskarżyciele prowadzą je w sprawie "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych", którzy mieli nakłaniać więźniów do składania fałszywych zeznań przeciwko Dochnalowi. - Prowadzimy takie postępowanie - potwierdziła Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Prokuratorzy, którzy od blisko pięciu lat prowadzą śledztwo przeciw najsłynniejszemu lobbyście III RP, to Adam Roch i Sebastian Chmielewski. Sprawdzają, czy Dochnal prał brudne pieniądze, jakich polityków opłacał i czy mieli oni tajne konta w Szwajcarii.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24