Chory na raka Henryk Bowtruczuk z Białegostoku będzie żył. Mężczyzna dzięki pomocy finansowej widzów TVN24 zdobył potrzebne pieniądze na opłacenie rachunków za energię elektryczną. Aparat, który pozwala mu oddychać, jest podłączony do prądu.
O chorym 53-letnim panu Henryku mówiliśmy w programie "Prosto z Polski" kilka dni temu (ZOBACZ). Wówczas ze łzami w oczach wołał o pomoc. Nie miał pieniędzy, by zapłacić za prąd. Bez niego koncentrator tlenu - potrzebny do wyrównywania mu oddechu - przestałby działać. To oznaczałoby dla mężczyzny śmierć.
Reakcja widzów była natychmiastowa. Na konto mężczyzny wpłynęły pieniądze na opłacenie rachunków za prąd.
Ludzie pomogli żyć
- Zapłaciłem za ten miesiąc w elektrowni - mówi pan Henryk. Licznik wskazuje, że prąd opłacony jest na kolejnych 45 dni. Jeden z darczyńców zapewnił jednak, że gdy będzie trzeba, zapłaci za kolejne miesiące.
Przeżyć miesiąc za 324 złote
Mężczyzna co miesiąc otrzymuje 324 złote renty, a to nie wystarcza na jedzenie i opłacenie rachunków. Nie ma też pieniędzy na potrzebne leki, a rak ciągle daje o sobie znać. Miesięcznie na medykamenty potrzeba panu Henrykowi około tysiąca złotych. Samotnemu mężczyźnie już kilkakrotnie proponowano hospicjum, gdzie miałby lepsze warunki i stałą opiekę. Jednak nie chciał się na to zgodzić. - Ja chcę te ostatnie dni, rok czy dwa, spędzić jak człowiek. Umrzeć w domu, a nie poza nim - tłumaczył.
I dodał ze łzami: - Dziękuję, jak mogę, każdemu. Zawsze wysyłam kartkę z podpisem. Ta wdzięczność im się należy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24