Do czwartku będą trwały badania zwłok Zbigniewa Wassermanna. We wtorek Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła także, że sekcja jest prowadzona w dwóch ośrodkach: w Krakowie i we Wrocławiu. Śledczy zgodzili się na ekshumację w związku z wątpliwościami dotyczącymi dokumentacji dostarczonej przez stronę rosyjską.
Badania prowadzą specjaliści z prokuratury wojskowej, żandarmerii oraz biegli z dziedziny medycyny sądowej. To pierwsza ekshumacja ofiary katastrofy smoleńskiej.
Fałszerstwo?
Zdaniem rodziny tragicznie zmarłego polityka, dokumentacja dostarczona przez Rosjan nie zawiera prawdziwych danych. - Nie mamy żadnej wątpliwości co do identyfikacji. Rozmawiamy o przyczynach zgonu, obrażeniach odniesionych przez ofiarę, a tym samym próbujemy dojść do tego, jaki był przebieg katastrofy - powiedziała wczoraj w TVN24 córka Zbigniewa Wassermanna Małgorzata Wassermann.
Jak podkreśla córka zmarłego polityka, w protokole sekcyjnym pominięto fakt przejścia przez niego poważnej operacji. - Ten dokument nie jest autentyczny od samego początku do końca. Na wielu stronach znajdują się rzeczy, które nie mają odzwierciedlenia w faktach - podkreśliła. I dodała: - Moje słowa dzisiaj zostały bardzo dobitnie potwierdzone, bo również biegli ani prokurator nie mieli cienia wątpliwości, że tak jest.
Wasserman nie chciała jednoznacznie powiedzieć, co Rosjanie wpisali jako przyczynę śmierci jej ojca. Jak tłumaczyła, nie może tego zrobić, bo ujawniłaby informacje ze śledztwa.
"Sfałszowana sekcja zwłok"
W kwietniu tego roku Wassermann na antenie TVN24 mówiła: - Wykazaliśmy bezspornie w prokuraturze, że to jest dokument (sekcja zwłok, która przyszła z Rosji-red.) sfałszowany i nieautentyczny. (...) Mój ojciec 21 lat temu był poddany bardzo poważnej operacji, w wyniku której usunięto mu sporą część organów wewnętrzny - powiedziała. Zasugerowała przy tym, że w opisie rosyjskiej sekcji, organy te jej ojciec posiadał.
mn/fac
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24