Donald Tusk w wyborach prezydenckich może mieć groźnego rywala. W szranki miałby stanąć Dariusz Rosati - donosi "Wprost". - To inteligentny polityk, ale w ogóle nie ma charyzmy, nie widzę go na wiecu - komentuje Stefan Niesiołowski (PO).
Dlaczego lewica miałaby wystawić Rosatiego? - To profesor ekonomii z bogatym rządowym doświadczeniem i ogromną swobodą poruszania się za granicą. Jest naturalnym kandydatem całej lewicy, ale ma wielkie szanse na pozyskanie głosów centrum i – tym samym – odebranie poparcia Tuskowi. Ma zerowy elektorat negatywny. Poza tym jest wysoki i przystojny, a jego żona projektantka i córka aktorka to prawdziwe celebrities. No i najważniejsze: w przeciwieństwie do Tuska jego nazwisko nie jest uwikłane w bieżące spory, jest świeże i nie zużyte – mówi „Wprost" jeden z polityków lewicy.
"Dobry na seminarium, ale nie na wiec"
- Nie jestem w stanie powiedzieć nic o kandydowaniu Rosatiego i jego szansach na prezydenturę - komentował w TVN24 Ryszard Kalisz (SLD). Podkreślił, że zna Rosatiego od wielu lat i bardzo go ceni: - Jest to wybitnej klasy naukowiec i parlamentarzysta, pracownik wielu organizacji międzynarodowych - zachwalał poseł Sojuszu.
Kompetencje Rosatiego podkreślał również Stefan Niesiołowski (PO). - To jest inteligentny polityk, dobry ekonomista, ale bez charyzmy jakiejkolwiek, bez talentu zdobywania poparcia społecznego. Rosati jest dobry na seminarium naukowe, ale nie na wyborczy wiec, a właśnie tam zdobywa się prezydenturę - ocenił Niesiołowski.
Potencjalnego startu Rosatiego w wyborach nie chciał za to komentować Krzysztof Putra. - Wybory są dopiero za dwa lata - skwitował poseł PiS.
Rosati kandydatem lewicy?
Jak ustalił „Wprost", taki scenariusz ma na lewicy coraz więcej zwolenników. W tym kontekście nazwisko byłego szefa MSZ po raz pierwszy pojawiło się kilka tygodni temu podczas konwentu krajowego SDPL, kiedy dwóch młodych działaczy tej partii Piotr Guział i Arkadiusz Kasznia rzuciło hasło: „Rosati kandydatem na lewicy na prezydenta”. – My tylko powiedzieliśmy głośno to, o czym wiele osób myślało i szeptało w kuluarach – mówi „Wprost” Guział. – Sala odpowiedziała na nasz pomysł burzą oklasków, na co Rosati wstał i podziękował za poparcie. Powiedział, że naszym głównym celem powinna być przebudowa lewicy i że on oddaje się do dyspozycji tej inicjatywy – relacjonuje Kasznia, który jest rzecznikiem partii.
Sam Rosati nie zaprzecza tej wersji. – Bardzo mi miło, że są ludzie, którzy myślą o mnie pozytywnie. Centrolewica powinna jednak zająć się teraz uporządkowaniem swojej sytuacji, a nie dyskusją o kandydatach do wyborów w 2010 r. – dyplomatycznie mówi były szef MSZ. Co ciekawe, kandydaturą Rosatiego, który jest bezpartyjny (do Parlamentu Europejskiego dostał się z list SDPL, ale nie jest jej członkiem), w przyszłości może być zainteresowany także SLD. – W partyjnej dyskusji o wyborach prezydenckich na razie pojawiały się nazwiska Wojciecha Olejniczaka, Jerzego Szmajdzińskiego, Jacka Majchrowskiego i Ryszarda Kalisza, ale kandydatura Rosatiego też jest świetna – uważa Andrzej Szejna z kierownictwa Sojuszu.
Z informacji "Wprost" wynika, że SLD już raz proponował Rosatiemu swoje poparcie. Było to w 2006 r. przy okazji wyborów prezydenckich w Warszawie. Były szef MSZ nie zdecydował się wówczas na odejście z PE.
Źródło: Wprost, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24