- Dobrze nie będzie, dopóki nie wprowadzimy powszechnego systemu elektronicznego - ocenił w TVN24 Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Drogowych TOR, komentując korki, które co weekend tworzą się przed bramkami poboru opłat na autostradzie A1. Dodał, że wiele zależy jednak od samych kierowców. - Jeśli dojeżdżamy do punktu, gdzie musimy zapłacić, miejmy już przyszykowane pieniądze, a nie dopiero szukajmy portfela czy pożyczajmy od żony. Płaćmy kartami zbliżeniowymi - radził ekspert.
To już kolejny letni weekend, który kierowcy wybierający się nad morze, a także ci z wypoczynku wracający spędzają w korkach. W sobotę rano przed bramkami na autostradzie A1 kierujący się w stronę Gdańska musieli czekać na przejazd ponad godzinę. Po południu sytuacja poprawiła się, jednak na 45 minut stania w kolejce przed punktu poboru opłat w okolicach Nowej Wsi musieli być gotowi kierowcy znad morza wracający.
O sytuacji na polskich autostradach mówił w TVN24 Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Drogowych TOR.
Podkreślił, że korki tworzące się na autostradach przed bramkami poboru opłat nie są jedynie polską specyfiką.
- Te kraje, które kilkadziesiąt lat temu zainstalowały manualny pobór opłat, czyli bramki, też narzekają np. w weekendy czy w okresie wakacyjnym na korki - wyjaśnił.
- Można zadać pytanie: skoro tak późno zaczęliśmy budować autostrady, czemu zafundowaliśmy sobie taki zły system, którego się dzisiaj już nie stosuje - dodał.
Jak ułatwić sobie przejazd?
Furgalski zaznaczył jednak, że wiele zależy również od samych kierowców.
- Jeśli dojeżdżamy do punktu, gdzie musimy zapłacić, miejmy już przyszykowane pieniądze, a nie dopiero szukajmy portfela czy pożyczajmy od żony. Płaćmy kartami zbliżeniowymi - radził ekspert.
- Dobrze nie będzie, dopóki nie wprowadzimy powszechnego systemu elektronicznego dla samochodów - ocenił ekspert. - Niestety, boję się, że prace tam wyhamowały i możemy jeszcze kilka lat na to czekać - podkreślił. Dodał, że zgodnie z obietnicami miało się to stać w 2016r., jednak - jak ocenił - dotrzymanie tego terminu jest niemożliwe.
- Nie ma chociażby zmian w prawie - wytłumaczył. - Z drugiej strony, jeśli politykom na kimś zależy, a powinno im zależeć na tych zdenerwowanych kierowcach, to są w stanie przeprowadzić ustawę przez Sejm, Senat, prezydenta w ciągu dwóch tygodni - podkreślił.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24