Edward Łęczycki chorował długo na raka prostaty. Ostatnią deską ratunku - jak zdecydowano w warszawskim Centrum Onkologii - miało być leczenie eksperymentalne w ramach badań klinicznych. Stan zdrowia pacjenta stale się pogarszał. W lipcu lekarze zdecydowali - leki należy odstawić. Pacjent do Centrum już nie wrócił, choć jego żona prosiła o to nawet na piśmie. Czy znów zadziałała niepisana zasada "u nas się leczy, u nas się nie umiera"?
Kiedy klasyczne leki zawodzą, Centrum Onkologii w Warszawie stosuje u jednego z pacjentów eksperymentalne środki. Stan mężczyzny wypisanego do domu - mimo eksperymentu - gwałtownie się pogarsza. Wtedy Centrum - zdaniem żony chorego - odmawia przyjęcia go na oddział. Chory umiera. Szpital zaprzecza, ale nieoficjalnie wiadomo, że lekarze stają przed dramatycznym wyborem - czy łóżko ma zajmować pacjent umierający, czy przyjmować tych z szansa na wyleczenie.
Stan Edwarda Łęczyckiego pogarszał się do tego stopnia, że mężczyzna nie mógł sam chodzić. Żona zdecydowała się na interwencję w warszawskim Centrum Onkologii. - Zadzwoniłam do lekarza prowadzącego i lekarka mi krótko oświadczyła, że osoba, która nie może chodzić i stawić się na wyznaczoną wizytę nie może być dale leczona - wspomina Teresa Łęczycka w rozmowie z "Faktami TVN".
Centrum Onkologii zaprzecza, by lekarka coś takiego powiedziała. Jest jednak faktem, że pacjent do Centrum już nie wrócił. Kiedy zasłabł, karetka zawiozła go do innego szpitala - Wolskiego. Zdesperowana żona na piśmie zaczęła domagać się pomocy od Centrum Onkologii.
- Jesteśmy zobligowani, żeby przyjąć pacjenta, ale zarówno ze strony rodziny jak i lekarzy, którzy zajmowali się chorym taka inicjatywa nie wypłynęła - mówi "Faktom TVN" prof. Tomasz Demkow z Centrum Onkologii. Kiedy zostaje mu przedstawione pismo Łęczyckiej przyznaje, że go wcześniej nie widział, choć było zaadresowane właśnie do niego.
Do końca
Eksperci są zgodni - pacjent powinien być po opieką Centrum Onkologii do końca swoich dni. Najprawdopodobniej więc szpital przez pomyłkę zastosował wobec niego procedury obowiązujące pacjentów nie biorących udziału w badaniach klinicznych. Jakie?
Prof. Wiesław Jędrzejczak z Centralnego Szpitala Klinicznego: - Ośrodki onkologiczne generalnie funkcjonują według zasady "u nas się leczy, ale u nas się nie umiera". Póki są szanse, ze chory zareaguje na leczenie - otrzymuje je.
Ponieważ łóżek onkologicznych brakuje, kładzie się na nie tych, co "mają szanse". Reszta trafia do hospicjów, albo na oddziały wewnętrzne szpitali, gdzie otrzymują leczenie objawowe.
Autor: mn//kdj / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN