Znów zgrzyt na linii Pałac Prezydencki - rząd. Otoczenie Lecha Kaczyńskiego zarzuca gabinetowi Donalda Tuska, że chce wstrzymać obsadę placówek do wyborów prezydenckich. PO mówi: To głowa państwa blokuje inne kandydatury. Prezydencki minister ripostuje: rząd nie chce współpracować.
Jak pisze "Rzeczpospolita", prezydentowi zależy na obsadzie placówek na Wschodzie. Jednak do przeforsowania kandydatów zostało mu niewiele czasu. Nie wiadomo bowiem, czy wygra tegoroczne wybory, jeśli w nich w ogóle wystartuje.
I to właśnie - jak twierdzi otoczenie Lecha Kaczyńskiego - stara się wykorzystać rząd. – Podejrzewamy, że rząd gra na zwłokę i chce poczekać z obsadzeniem ważnych placówek na Wschodzie – mówi rozmówca "Rz", podkreślając, że do Kancelarii docierają sygnały, iż rząd chce obsadzić te placówki dopiero po wyborach w 2010 r. – Liczą chyba na to, że to Donald Tusk będzie podpisywał nominacje – dodaje.
Podejrzewamy, że rząd gra na zwłokę i chce poczekać z obsadzeniem ważnych placówek na Wschodzie. anonimowy rozmówca z Kancelarii Prezydenta
O kłopotach z obsadą placówek na Wschodzie mówił już oficjalnie w Radiu ZET prezydencki minister Paweł Wypych. - Nie dostrzegamy chęci współpracy ze strony rządu - powiedział. I po raz kolejny skrytykował politykę zagraniczną obecnej ekipy. - Nie wiem, czy odnosimy takie sukcesy w polityce zagranicznej, jak rząd nam próbuje wmówić. Sikorski więcej mówi niż faktycznie przynosi to realnego efektu. Część sukcesów to puste sukcesy - stwierdził Wypych.
Terminy gonią
Wymiana ambasadorów m.in. w Kijowie, Wilnie i Baku powinna się zacząć jeszcze jesienią 2009 r. Mijają bowiem ich zwyczajowe czteroletnie kadencje. W pierwszych tygodniach 2010 r. powinny też ruszyć przygotowania do zmiany naszego przedstawiciela w Moskwie.
Poseł SLD Tadeusz Iwiński uważa, że MSZ już powinien zdecydować, kto obejmie te ambasady. Podobnego zdania jest poseł PiS Karol Karski: – O znaczeniu placówek w Kijowie i Moskwie nikogo nie muszę przekonywać. Także ambasada w Azerbejdżanie ze względu na ropę ma znaczenie strategiczne - mówi.
Odwlekane nominacje
Politycy Platformy zapewniają, że w sprawie obsady placówek wschodnich czekają wciąż na propozycje Pałacu. I wytykają jednocześnie, że to Kancelaria Prezydenta blokuje kandydatów na ambasadorów.
Według PO, podpisu prezydenta wciąż nie ma m.in. na nominacji Bogumiła Lufta. Publicysta i dyplomata ma być ambasadorem w Mołdawii. Przeszedł już wszystkie procedury wymagane do powołania. Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych (ostatni etap wyłaniania kandydatów) Luft był przesłuchiwany we wrześniu. Razem z gen. Edwardem Pietrzykiem, który wybierał się do Wietnamu. Prezydent nominację dla Pietrzyka podpisał.
– Wniosek dla Lufta już był na biurku prezydenta, ale spadł i sprawa jest odwlekana – twierdzi poseł PO Andrzej Halicki. I dodaje: - Z nieznanych nam przyczyn.
Będą inne spory
Konfliktów może być jednak więcej. W MSZ pojawił się pomysł wysłania na placówkę do Teheranu Andrzeja Ananicza, byłego szefa Agencji Wywiadu. A na to nie zgodzi się raczej prezydent. – Ananicz blisko współpracował z Lechem Wałęsą – kwitują w Pałacu.
Z kolei otoczenie Pałacu Prezydenckiego prawdopodobnie chce, by na jedną z placówek wyjechał Piotr Naimski, były szef UOP. – Z rządu przyszły negatywne sygnały – opowiada jeden z polityków z otoczenia prezydenta.
Źródło: "Rzeczpospolita", Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: PAP