Osobiste problemy Andrzeja G., dyrektora więzienia w Sztumie, mogły być przyczyną zabójstwa Józefa S. - dowiedział się nieoficjalnie tvn24.pl Taką wersję przyjmują prokuratorzy z Gdańska.
- Andrzej G. zostanie przebadany przez biegłych psychiatrów i psychologów. Będzie to możliwe po przedstawieniu mu zarzutów we wtorek. - potwierdził tvn24.pl prokurator Wojciech Szelągowski z gdańskiej Prokuratury Okręgowej. Prokuratorzy nie ujawniają, jakie zarzuty zostaną mu postawione.
Szef tamtejszej Prokuratury Grażyna Wawryniuk poinformowała, że w tej sprawie są brane pod uwagę dwie hipotezy. Pierwsza dotyczy konfliktu dyrektora z więźniem, a druga to problemy osobiste dyrektora.
Nietypowe wyznanie
O jego problemach świadczyć może list, który znaleziono chwilę po odkryciu tego makabrycznego morderstwa. Prokuratura nie ujawnia jego treści. Jednak jak nieoficjalnie podało RMF FM, w liście pojawia się zdanie "Nie mam już żony". Policja przez pewien czas bezskutecznie próbowali skontaktować się z żoną dyrektora myśląc, że ją również zabił. Na szczęście okazało się, że kobieta żyje. Treść listu prokuratorzy określili jako "dziwną".
Zły stan dyrektora
Do morderstwa doszło wczoraj w celi w zakładzie karnym w Sztumie. Celę dyrektorowi otworzył jeden z funkcjonariuszy więziennych. Po wejściu Andrzeja G., wyprowadzono z niej drugiego skazańca. Drzwi do pomieszczenia nie były do końca zamknięte.
Dyrektor więzienia zadał swojej ofierze cztery ciosy nożem kuchennym o 15-centymetrowym ostrzu, w okolice prawej pachy, szyi oraz w klatkę piersiową. Zwłoki ofiary znalazł jego współwięzień po powrocie do celi.
Piotr Jankowski, szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie powiedział, że Andrzej G. po wyjściu z celi wrócił do swojego gabinetu i poprosił swoich podwładnych, by wezwali policję, gdyż zabił jednego z więźniów. Jego przesłuchanie zaplanowano na dzisiejsze popołudnie.
- Na razie było to niemożliwe ze względu na stan dyrektora - sprawia on wrażenie nieobecnego, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało - wyjaśnił Jankowski.
Śledztwo w toku
- O kwalifikacji prawnej zdecydujemy po wynikach sekcji zwłok. Musimy sprawdzić do kogo należał nóż, czy między osadzonym a dyrektorem doszło do kłótni, kto pierwszy zaatakował - powiedział tvn24.pl prokurator Szelągowski. Przeprowadzona sekcja zwłok potwierdziła, że więzień został pocięty nożem. Jedna z ran okazała się śmiertelna. Józef S. zmarł z wykrwawienia.
Szelągowski dodaje, że śledztwo na pewno będzie biegło dwutorowo.
- Po pierwsze musimy wyjaśnić dlaczego i w jakich okolicznościach zginął więzień. Po drugie czy dyrektor miał prawo wchodzić do cel osadzonych i czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez służbę więzienną i administrację - tłumaczy prokurator.
Jak podkreślił szef polskiego więziennictwa gen. Jacek Włodarski "nóż nie był na wyposażeniu zakładu karnego". Niewykluczone jednak, że dyrektor wniósł dowód zbrodni na teren zakładu karnego, gdyż, jak dowiedział się reporter TVN24, na wejściu nie został sprawdzony przez funkcjonariuszy więziennych.
"Sprawia on (dyrektor - red.) wrażenie nieobecnego, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co się stało" Piotr Jankowski, szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie
Wybory za kratkami
W niedzielę w Zakładzie Karnym odbywały się wybory, w czasie których więźniowie opuszczali cele. Z myślą o zachowaniu bezpieczeństwa w zakładzie, prokuratura i policja poinformowały o zdarzeniu, do którego doszło ok. godz. 11, dopiero po zamknięciu urn. Zakład Karny w Sztumie to więzienie typu zamkniętego przeznaczone dla mężczyzn recydywistów. Jak podkreślił gen. Włodarski, dyrektor tego dnia miał prawo przebywać w więzieniu.
- Dyrektor jednostki, który wrócił akurat z delegacji zagranicznej bardzo często przychodzi, wizytuje jednostkę, zwłaszcza w takich sytuacjach jak wczorajsza. To nie było nic niezwykłego - stwierdził.
Jak zapewniła rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej ppłk. Luzia Sałapa, sytuacja w zakładzie w Sztumie jest opanowana.
- Dla bezpieczeństwa ściągnięto dodatkowe siły ochrony - dodała.
Więzień sprawiał problemy
Zabity Józef S. odsiadywał wyroki za kradzieże. Więzień w przeszłości bywał agresywny, znany był z roszczeniowej postawy oraz pisania licznych skarg, zażaleń i pozwów, które były oddalane przez ich adresatów. Swoje skargi kierował także pod adresem dyrektora Zakładu Karnego w Sztumie. Józef S. miał zakończyć odsiadywanie kary w 2030 roku.
Szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie wyjaśnił, że skargi zabitego mężczyzny w większości dotyczyły niewłaściwych - jego zdaniem - sposobów leczenia. Więzień poruszał się na wózku inwalidzkim i cierpiał na bóle kręgosłupa.
Dyrektor z wykształcenia jest psychologiem
Andrzej G. wiele lat pracował jako kierownik oddziału terapeutycznego, gdzie leczył bardzo ciężkie przypadki. Zdaniem śledczych, mogło to znacząco odbić się na jego zdrowiu psychicznym. Z wykształcenia jest psychologiem. Jak mówi Sałapa, dyrektor zakładu to funkcjonariusz Służby Więziennej z 25-letnim stażem; od 6 lat kierował jednostką w Sztumie, wcześniej był dyrektorem Aresztu Śledczego w Elblągu.
dp,mdo/tr/k
Źródło: tvn24.pl, PAP, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24