Prokurator zażądał kary 10 lat więzienia dla Ireneusza K., byłego zomowca, oskarżonego o śmiertelne pobicie maturzysty Grzegorza Przemyka 25 lat temu. Wyrok zostanie ogłoszony 27 maja. Z powodu amnestii, orzeczona kara ma być zmniejszona o połowę.
- Z zeznań byłych milicjantów i świadka wynika, że Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki, bił Ireneusz K. - podkreślał we wtorek prokurator Robert Skawiński, żądając dla K. kary 10 lat więzienia, zmniejszonej o połowę z powodu amnestii. Jego żądanie poparł Leopold Przemyk. - Proszę o surowy i sprawiedliwy wyrok - powiedział ojciec Grzegorza.
Sąd Okręgowy w Warszawie ma ogłosić wyrok 27 maja.
12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk został zatrzymany przez milicjantów i zabrany do komisariatu przy ul. Jezuickiej, gdzie brutalnie go pobito. Proces Ireneusza K. toczy się po raz piąty - do tej pory były milicjant był uniewinniany, ale te wyroki potem uchylano.
"Bił go ten, który chwycił za pałkę"
Byli milicjanci zeznają pokrętnie, ale w ich zeznaniach są elementy prawdy. Prokurator Robert Skawiński, oskarżyciel Ireneusza K.
- Byli milicjanci zeznają pokrętnie, ale w ich zeznaniach są elementy prawdy. A jej wykrywaczem są zeznania Cezarego F. (świadek, który razem z Przemykiem był na komisariacie), który w 1983 r. wskazał, że bił go ten milicjant, który chwycił za pałkę. Pałkę według zeznań milicjantów miał Ireneusz K. - zaznaczał prokurator.
Jak dodał, zeznania te potwierdzają też zdjęcia z nieformalnej wizji lokalnej w komisariacie MO na Jezuickiej, jaką SB przeprowadziła z milicjantami tuż po śmierci Przemyka w 1983 r.
Mieli bić tak, by nie było śladów
Przed nim mec. Ewa Milewska-Celińska, pełnomocnik Leopolda Przemyka, przedstawiła skalę manipulacji, jaką przedsięwzięła SB, by zdyskredytować zeznania kolegów Grzegorza Przemyka, którzy wskazywali, że pobili go milicjanci na komisariacie, a nie sanitariusze w karetce wezwanej do zatrzymanego Grzegorza.
Według Milewskiej-Celińskiej, milicjanci "perfekcyjnie wywiązali się" ze skierowanego do nich wezwania Arkadiusza Denkiewicza (skazanego prawomocnie na dwa lata dyżurnego z komisariatu), by "bić tak, żeby nie było śladów". - Obrażenia wewnętrzne ciała Grzegorza były straszliwe, a na zewnątrz nic nie było widać - podkreśliła mecenas.
Milicjanci mieli bić tak, żeby nie było śladów. Obrażenia wewnętrzne ciała Grzegorza były straszliwe, a na zewnątrz nic nie było widać. Mec. Milewska-Celińska, pełnomocnik ojca Grzegorza Przemyka
Obrońca K.: sprawa jest przedawniona
Obrońca oskarżonego, mec. Grzegorz Majewski, wniósł o uniewinnienie swojego klienta, przekonując, że w sprawie są liczne wątpliwości co do winy Ireneusza K., które należy rozstrzygnąć na jego korzyść. Adwokat chce też rozważenia przez sąd ewentualnego przedawnienia sprawy, które - jego zdaniem - nastąpiło 1 stycznia 2005 r.
Sam Ireneusz K. był w sądzie przed rozprawą, ale - jak powiedział jego obrońca - źle się poczuł i opuścił sąd.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24