Jeżeli Mariusz Kamiński będzie sterował strumieniem informacji, będzie mógł się spodziewać, że będą podejmowane takie, a nie inne decyzje przez Jarosława Kaczyńskiego - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 profesor Roman Bäcker, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - To oznacza, że najprawdopodobniej Jarosław Kaczyński będzie uzależniony informacyjnie od Mariusza Kamińskiego - dodał.
Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński ma być nowym szefem resortu spraw wewnętrznych i administracji. Zastąpi na tym stanowisku Elżbietę Witek, która w piątek została wybrana na stanowisko marszałka Sejmu. Kamiński, zgodnie z decyzją premiera Mateusza Morawieckiego, ma łączyć dwie funkcje, nadal będzie bowiem koordynował pracę służb.
"Kaczyński będzie uzależniony informacyjnie od Kamińskiego"
Profesor Roman Bäcker, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który był gościem "Wstajesz i wiesz" w TVN24, podkreślał, że "taka osoba jest dostarczycielem wszelkich informacji o tym, co się dzieje w Polsce zarówno ze strony tajnych służb, jak i ze strony wszelkich służb podporządkowanych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji".
- To oznacza, że najprawdopodobniej Jarosław Kaczyński będzie uzależniony informacyjnie od Mariusza Kamińskiego - zaznaczył.
Jak dodał, nowy szef MSWiA uzyskuje ogromną władzę również na poziomie decyzji w kwestii całego kraju. - Jeżeli Mariusz Kamiński będzie sterował strumieniem informacji, tym samym będzie mógł się spodziewać, że będą podejmowane takie, a nie inne decyzje przez Jarosława Kaczyńskiego. A nie oszukujmy się, nikt inny w obozie rządzącym najważniejszych decyzji nie podejmuje, nawet jeśli uczestniczy w naradach na Nowogrodzkiej - stwierdził politolog.
"Przykład łamania podstawowych zasad państwa prawa przez obóz rządzący"
Profesor Bäcker ocenił, że "mamy do czynienia z bardzo ładnym przykładem łamania podstawowych zasad państwa prawa przez obóz rządzący", ponieważ Mariusz Kamiński "został skazany wyrokiem sądowym, ten wyrok sądowy nie uległ natarciu, a prezydent podpisał akt łaski, mimo że ten wyrok sądowy nie był prawomocny".
W marcu 2015 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w pierwszej instancji Mariusza Kamińskiego na trzy lata więzienia, między innymi za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne Centralnego Biura Antykorupcyjnego z czasów, kiedy Kamiński kierował CBA. Zanim sąd zbadał apelację, prezydent Andrzej Duda skorzystał z prawa łaski.
Był to precedens, który wywołał olbrzymie kontrowersje - nigdy wcześniej prezydent nie ułaskawił nikogo przed uprawomocnieniem się wyroku.
- Jeżeli uważamy, że nasi ludzie są zawsze piękni, dobrzy i szlachetni, tylko wrogowie nas atakują, to Mariusz Kamiński z definicji jest czyściuteńki jak łza i może zajmować wszelkie możliwe stanowiska. Tu nie chodzi o kwestie prawne. Chodzi o pewien sposób myślenia charakterystyczny zresztą nie tylko dla Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczył gość TVN24.
"Sposób myślenia typowy dla obrońców oblężonej twierdzy"
Politolog odniósł się także do słów Jarosława Kaczyńskiego o LGBT podczas niedzielnego pikniku rodzinnego w Zbuczynie. W rozmowie z uczestnikami pikniku Jarosław Kaczyński został zapytany, "co zamierza zrobić z tymi z tak zwanymi marszami równości". - My się na to jako Polacy nie zgadzamy - mówiła jedna z kobiet.
- Wie pani, problem jest taki, że gdyby to ode mnie zależało, no to byłoby jasne - odpowiedział Kaczyński. - Mój brat świętej pamięci, warszawiak [Lech Kaczyński - przyp. red.], gdy był prezydentem Warszawy, to zakazał. Natomiast, no tu jest sprawa przepisów Unii Europejskiej. No uchylą nam takie zakazy. Sądy zresztą też uchylą, bo sądy są całkowicie pod wpływem tej ideologii - dodał.
- To trzeba inaczej, spokojnie ograniczyć to. W ten sposób, żeby to nie niszczyło polskiej kultury, nie niszczyło polskiego Kościoła. I o to będziemy walczyć - podkreślił Kaczyński.
CZYTAJ WIĘCEJ: JAROSŁAW KACZYŃSKI NA PIKNIKU RODZINNYM W ZBUCZYNIE >
- Jarosław Kaczyński myśli i mówi mniej więcej podobne rzeczy: "zagraża nam świat zewnętrzny, my musimy w oblężonej twierdzy bronić się za wszelką możliwą cenę, nie mamy do dyspozycji jeszcze wszelkich środków prawnych, sędziowie nie są nam jeszcze podporządkowani, bo są po wrogiej stronie, musimy dążyć do tego, żeby ci wrogowie nasi zostali albo zniszczeni, albo nam podporządkowani" - skomentował gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
Jak zaznaczył, "ten sposób myślenia typowy dla obrońców świętej ziemi czy oblężonej twierdzy występuje w wielu rozmaitych krajach". Przywołał tu przykład Rosji i prezydenta Putina.
"Sojusz tronu i ołtarza"
Profesor Bäcker skomentował również słowa polskich hierarchów o LGBT. Odniósł się między innymi do słów arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, który 1 sierpnia podczas kazania wygłoszonego w ramach obchodów 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego mówił, że "czerwona zaraza już po naszej ziemi, całe szczęście, nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły".
- Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa - powiedział wtedy hierarcha.
Jego wypowiedź wzbudziła wiele kontrowersji. Część osób stanęła w obronie arcybiskupa, inni ostro krytykowali arcybiskupa. W sprawie słów metropolity krakowskiego wpłynęło też zawiadomienie do prokuratury.
W piątek hierarcha tłumaczył, że w swojej homilii mówił nie o ludziach, a o ideologii.
- Na całe szczęście nie wszyscy w Kościele katolickim uważają, że jesteśmy otoczeni przez wszelkich możliwych wrogów - powiedział politolog. Jego zdaniem, "mamy do czynienia z sojuszem tronu i ołtarza, nie tylko symbolizowanym przez dotacje dla ojca Tadeusza Rydzyka".
- Mamy do czynienia z taką sytuacją, w której każdy, kto się sprzeciwia Jarosławowi Kaczyńskiemu i PiS-owi, automatycznie jest zaliczany do kręgu wrogów atakujących nasze święte wartości. PiS oczywiście w tej sytuacji chce się utożsamiać z polskimi wartościami, tak jakby poza PiS-em Polski nie było - podsumował profesor Roman Bäcker we "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24