Bogdan Borusewicz chłodno przyjął przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który wręczając w niedzielę odznaczenia państwowe mówił, że "III RP opóźniła się, jeśli chodzi o pamięć o tych, którzy ją stworzyli". - Do dzisiaj wiele osób nie otrzymało jeszcze odznaczeń, ale nie w tym problem. Nie można na to patrzeć jak na wyścig - argumentował marszałek.
Borusewicz zaznaczył w programie "24 godziny", że błędem prezydenta było już samo "numerowanie Rzeczpospolitej". - Nie lubię tego. Dobrze, że Lech Kaczyński odznacza osoby zasłużone, ale poprzedni prezydenci też jakieś odznaczenia dawali. (...) Nie o to chodzi, by na kwestię odznaczeń patrzeć jak na wyścig - podkreślał marszałek.
"Nie podobał mi się ton prezydenta"
Jak zaznaczył, słowa Lecha Kaczyńskiego o "opóźnionej III RP" nie były jedynymi nietrafionymi podczas uroczystości z okazji święta Konstytucji 3 Maja. - Prezydent w swoim przemówieniu podkreślił też, że dopiero rząd Jana Olszewskiego był pierwszym w pełni demokratycznym oraz suwerennym, a później rząd PiS kontynuował to dzieło - przypomniał marszałek.
- Nie podobał mi się ten ton. O ile sobie dobrze przypominam pierwszym premierem demokratycznej Polski był Tadeusz Mazowiecki, później Jan Krzysztof Bielecki i dopiero Jan Olszewski. Żadnemu z rządów po 1989 roku nie można odmówić prawa do nazwy "rządu demokratycznego". Prezydent ocenił to na skróty. Nie powinno tak być, zwłaszcza w dniu tak radosnego święta - oceniał marszałek Senatu.
Ale Lechowi Kaczyńskiemu dostało się nie tylko za słowa, ale i czyny. - Polska bardzo dużo traci na tym, że prezydent wciąż nie podpisał Traktatu Lizbońskiego. Jako marszałek muszę się tłumaczyć za prezydenta - podkreślił gość "24 Godzin".
Wałęsa za późno się zorientował
Bogdana Borusewicza zdziwiło także zachowanie byłego prezydenta Lecha Wałęsy, a konkretnie jego wystąpienie na kongresie partii Libertas w Rzymie. Dwa dni (Wałęsa przemawiał w piątek) wystarczyły jednak, by marszałek "wyrobił sobie kilka teorii" dotyczących motywacji byłego prezydenta.
– Może szuka swojego miejsca, a może się pozycjonuje do wyborów prezydenckich. Najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że firma, która organizuje Lechowi Wałęsie takie spotkania po prostu podpisała umowę z Libertas, a kiedy prezydent się zorientował, do kogo tak naprawdę będzie musiał przemawiać, było to już za późno – przekonywał Borusewicz.
Marszałka nie przekonały też argumenty, że Wałęsa przemówił w Rzymie w trosce o wyborczą frekwencję. - Szkoda, że trafił do Libertasu, bo to powoduje kompletne zamieszanie w głowach niektórych ludzi – ocenił.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24