Jestem stuprocentowym Polakiem, tylko urodziłem się w Londynie. Poza tym wszyscy znają mnie jako Ryszarda - powiedział w TVN24 Ryszard Czarnecki, "jedynka" PiS w Kujawsko-Pomorskiem, który na listach do Parlamentu Europejskiego figuruje jako... Richard Henry Czarnecki. - Ja bym na jego miejscu zmienił imię - radzi jednak europosłowi prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Czarnecki na bydgoskiej liście PiS do europarlamentu został zarejestrowany jako Richard Henry Czarnecki, gdyż - jak napisał "Newsweek" - urodził się w Londynie i pod angielskimi imionami do dziś figuruje w bazie PESEL. Jeszcze niedawno Czarnecki zarzekał się w RMF FM, że w wyborach wystąpi pod polskim imieniem: - To są moje ósme wybory i zawsze występowałem jako Ryszard Czarnecki - przypomniał.
Państwowa Komisja Wyborcza była nieugięta. - Ma do tego prawo - kwituje krótko Czarnecki. I podkreśla: - Ale wszyscy mnie znają jako Ryszarda Czarneckiego. Dla moich rodaków zawsze będę Ryszardem, tak mam w paszporcie dyplomatycznym. Jestem stuprocentowym Polakiem, tylko urodziłem się w Londynie - mieszkam w Polsce, służę Polsce, jestem polskim eurodeputowanym, i będę nim kolejny raz, jeśli wyborcy pozwolą.
"Imię to nie problem, problemem jest lojalność"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że problemu nie widzi, ale na miejscu Czarneckiego zmieniłby imiona. - Nie ukrywam, że zawsze znałem Ryszarda Czarneckiego. Poznałem go w Londynie 1989 r. Był on zawsze działaczem tych grup, które w centrum myślenia miały naród. Nie mam więc obaw co do jego lojalność, mam je w stosunku do ludzi o poglądach lewicowo-liberalnych - powiedział Kaczyński, nawiązując w ten sposób do kandydatki na krakowskiej liście PO Róży Marii Gräfin von Thun und Hohenstein.
To właśnie Czarnecki ujawnił, że została ona zarejestrowana przez Państwową Komisję Wyborczą pod swoim pełnym nazwiskiem.
- Problem nie w nazwisku pani Thun, ale w lojalności. Pytanie, czyim reprezentantem będzie w Parlamencie Europejskim. Można to zilustrować sprawą filmu o wyzwoleniu Europy Środkowo-Wschodniej (w pierwszej wersji spotu Komisji Europejskiej zabrakło "Solidraności" - red.). Niezależnie od tego, czy jako ambasador protestowała, czy też nie, można stwierdzić, że jej działalność nie sprawiła, by takie pomysły nie przychodziły do głowy urzędnikom europejskim - powiedział prezes PiS.
O niemieckich związkach Thun wspomniał też Czarnecki. - Imienia się nie wybiera, premier Tusk nie wybierał sobie imienia Donald. Natomiast pani Róża wybrała sobie niemieckiego męża i niemiecko brzmiące nazwisko, to jej sprawa. I należy tylko pogratulować - powiedział eurodeputowany.
Wcześniej wieszczył: - Grafini z niemiecko brzmiącym nazwiskiem może zaszkodzić PO.
Czy aby na pewno tak będzie? W przedwyborczych sondażach kandydatka Platformy ma przewagę na byłym ministrem sprawiedliwości.
Richard Henry to nie wszystko
Czarnecki jest przekonany, że jego angielsko brzmiące imiona nie zaszkodzą PiS. - Wyborcy radiomaryjni, których to mogłoby odrzucać, i tak mają swojego kandydata: drugiego na liście Przemka Przybylskiego. A pozostali zwolennicy PiS zagłosują na mnie – stwierdza polityk PiS.
Przyznaje też, że ma jeszcze trzecie imię, które nie znalazło się na listach wyborczych: Francis.
Źródło: TVN24, Newsweek
Źródło zdjęcia głównego: PAP