- Zabytkowy neogotycki pałac, który należał do rodziny Radziwiłłów, a dziś jest częścią majątku NBP, został zamknięty, gdy na urlop przyjechał prezes Sławomir Skrzypek - pisze "Dziennik". Na co dzień obiekt zarabia na siebie wynajmem pokoi. Ale kiedy zawitał prezes, wstępu nie mieli nawet zwiedzający.
Sławomir Skrzypek odpoczywał w zabytkowym pałacu w Starejwsi na Mazowszu w ubiegłym tygodniu. Rodzinie prezesa, strzeżonej przez ochronę NBP, usługiwało kilkunastu z 23 pracowników pałacu.
- To jest Bizancjum. Pałac normalnie jest wynajmowany dla ludzi spoza NBP, powinien na siebie zarabiać. Tymczasem prezes wypoczywa tam z najbliższymi jak książę Radziwiłł. Na czas jego przyjazdu ośrodek zablokowano dla zwykłych ludzi - potwierdza "Dziennikowi" jeden z wysokich urzędników NBP.
Bizancjum na własność
Dziennikarze sami postanowili sprawdzić jak prezes wypoczywa w NBP-owskim "Bizancjum", ale sprzed bramy odeszli z kwitkiem. Prezes, gdy dowiedział się o "najeździe" redaktorów, postanowił reagować szybko. - Jak się dowiedzieliśmy, prawdopodobnie z powodu naszej wizyty prezes skrócił pobyt w Starejwsi. Miał wypoczywać tam do niedzieli, ale wyjechał już w piątek - czytamy w "Dzienniku".
NBP twierdzi, że prezes za swój pobyt zapłacił według normalnych stawek, tj. takich, jakie przewidziano dla pracowników i emerytów NBP. Zespół prasowy zaprzecza też, aby ośrodek był zamknięty podczas urlopu prezesa Skrzypka ze względu na jego pobyt.
Posiadłość w Starejwsi, około 100 kilometrów na północny wschód od Warszawy, należała do rodziny Radziwiłłów. Po wojnie przejął ją NBP. Neogotycki pałac otoczony jest 30-hektarowym ogrodzonym parkiem, po którym przechadzają się pawie. Goście mają do dyspozycji korty tenisowe, łódki, boisko do siatkówki. W samym pałacu mogą się bawić w zabytkowej sali myśliwskiej, sali kominkowej na kilkadziesiąt osób, bibliotece czy sali klubowej.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24