Mieszkańcy Bisztynka w warmińsko-mazurskiem czekają na pomoc. Najbardziej potrzebne są im dachówki i folie. Po potężnej burzy gradowej, jaka przeszła przez miejscowość zniszczonych jest ponad tysiąc budynków.
Władze Bisztynka w województwie warmińsko-mazurskim zwracają się o pomoc w naprawie skutków po nawałnicy. W miejscowości zniszczonych jest ponad tysiąc budynków. Wystarczyło 15 minut i małe miasteczko niemal legło w gruzach.
Straty po gradowej burzy, która przeszła nad Bisztynkiem, szacuje się w milionach złotych.
- Na dzień dzisiejszy uszkodzone powierzchnie dachowe można liczyć w hektarach. Dachówek potrzeba bardzo, bardzo wiele - informuje Jan Wójcik, burmistrz Bisztynka. - Co prawda idą ich tranporty z Bydgoszczy i Inowrocławia, ale uważam, że jest to cały czas kropla w morzu. Ponawiam swój apel - mówi burmistrz. - Przyjmiemy każdą sztukę dachówki - dodaje. Pieniądze z urzędu wojewódzkiego zasiliły już konto gminy. - Sukcesywnie będziemy wypłacać odszkodowania w zależności od szkód zawartych w protokołach - twierdzi Wójcik i zapowiada, że dołoży starań, by pieniądze można było odebrać osobiście jeszcze podczas weekendu.
Mieszkańcom najbardziej potrzebne są dachówki, folie zabezpieczające, materały budowlane. Zniszczonych jest ponad tysiąc budynków. Potężny grad zniszczył też kilkaset samochodów i pola uprawne. Spośród zdewastowanych budynków, ponad 300 to domy mieszkalne.
Władze miejscowości apelują o pomoc w postaci siły roboczej i materiałów budowlanych. Ogromnych nakładów finansowych będzie wymagać niedawno wyremontowana za 12 mln zł szkoła, która najbardziej ucierpiała podczas gradobicia.
Na zasiłki socjalne do 6 tys. zł może liczyć około 120 najbardziej poszkodowanych rodzin.
Autor: zś//kdj/k / Źródło: tvn24