Dokładnie 10 lat temu cała Polska trzymała za nią kciuki. Pokazana w "Faktach" TVN w 2001 r, w wigilię historia dziesięcioletniej Joasi kazała wstrzymać oddech. Był potężny mróz, wielki śnieg i bardzo chore dziecko, do którego nie mogła dostać się karetka. Z żywiołem przegrali strażacy, ale wygrali ratownicy górscy. Od tamtej pory dla dwudziestoletniej teraz Joanny każde Boże Narodzenie to cud.
W wigilię, dekadę temu miejscowość Brzostek w woj. Śląskim była kompletnie odcięta od świata przez śnieg i mróz. Tylko dzięki pomocy ratowników z jurajskiej grupy GOPR 10 letnia wówczas Joasia, chora na zapalenie płuc dotarła do lekarza.
Karetka utknęła dwa kilometry od potrzebującej pomocy dziewczynki. Ratownicy, na specjalnych saniach ciągniętych przez skuter śnieżnych, dowieźli chorą do lekarzy.
Wspomnienia nadal żywe
20 letnia dzisiaj Joanna Gradoń, studentka biotechnologii na Politechnice Śląskiej, dobrze pamięta te chwile. - Pamiętam przede wszystkim zamieszanie jakie wokół mnie się działo, strach rodziców, oczekiwanie na przyjazd karetki - wspomina kobieta, która jest przekonana, że GOPR-owcy uratowali jej wtedy życie. Mimo upływu lat, rodzina Joanny Gradoń przy okazji każdych świąt wspomina tamtą wigilię.
Dziś jednak święta są o wiele spokojniejsze. A nawet gdyby ponownie zasypało wieś prawdopodobnie rolnicy poradziliby sobie bez pomocy ratowników. Przekonany o tym jest sołtys Brzostka, który zauważa, że obecnie drogi dojazdowe do miejscowości odśnieżane są regularnie, a sami rolnicy dysponują sprzętem umożliwiającym pokonywanie zasp.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN