Uciekając przed policją, gnał pod prąd, staranował rodzinę na chodniku i uderzył w przystanek autobusowy. Pirat za kółkiem miał ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Według jednego ze świadków, policja zbyt długo ścigała pijanego kierowcę, a od momentu zgłoszenia do zatrzymania minęło około 40 minut. Dlaczego nie zatrzymano go od razu? Według policji, mężczyzna nie reagował na żadne sygnały.
Do tragicznego zdarzenia doszło wczoraj po południu. Pijany kierowca uciekając przed policją staranował trzyosobową rodzinę na jednym z bydgoskich przystanków. Lekarzom nie udało się uratować 5-letniego chłopca. Jego rodzice nadal są w szpitalu. Sprawca zdarzenia najprawdopodobniej usłyszy zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.
5-letni Filip zmarł
Rodzina 5-letniego Filipa jest załamana. Matkę nadal przebywającą w szpitalu pocieszają najbliżsi. - Jest załamana, do niej jeszcze nie dociera, że synek nie żyje - mówi łamiącym się głosem dziadek chłopca. Wszyscy nie mogą się pogodzić z tym, co się stało. Kiedy chłopiec trafił do szpitala, lekarze walczyli o jego życie, jednak obrażenia, jakie odniósł były zbyt poważne. Kilka godzin później chłopiec zmarł.
Można było szybciej zatrzymać?
Świadek zdarzenia, radioamator, który nasłuchiwał meldunków z policyjnego pościgu przez radio, nie może zrozumieć dlaczego policja tak długo ścigała sprawcę. - Od momentu zauważenia go tu na stacji, do wypadku minęło jakieś 40 minut. Uważam, że można było szybciej - mówi reporterom "Prosto z Polski" mężczyzna, który chce pozostać anonimowy. Patrol był tuż obok, gdy pijanego kierowcę zauważono na stacji benzynowej. Dlaczego nie zatrzymano go od razu?
Jak twierdzi policja, kiedy patrol przybył na miejsce wezwania, podejrzany mężczyzna wyjeżdżał już ze stacji benzynowej. Policjanci ruszyli za nim, jednak mężczyzna nie reagował na żadne znaki. Uciekając przed funkcjonariuszami pijany mężczyzna wjechał w jednokierunkowa ulicę, a następnie wjechał na chodnik i staranował stojącą na przystanku rodzinę. Czy można było tej tragedii uniknąć, tego nie wiadomo. Dziadek chłopca ma tylko nadzieję, że sprawca zostanie surowo ukarany. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24