W tym roku policjanci z Łeby nie będą mogli pływać (pomagać tonącym, łapać nietrzeźwych) własną motorówką. Dlaczego? Tę, którą mieli, musieli oddać do Sopotu. Zresztą - jak mówią funkcjonariusze - i tak była bezużyteczna, bo nie mogła pływać po otwartym morzu. Koło ratunkowe policjantom z Łeby mogą rzucić dziś tylko koledzy ze Straży Granicznej. Oni mają odpowiedni sprzęt.
Motorówka, którą do tej pory pływali policjanci z Łeby trafi do Komendy Miejskiej Policji w Sopocie, bo tam ponoć "bardziej się przyda". Oficer prasowy lęborskiego komendanta policji karkołomnie tłumaczy jednak, że nie ma tego złego i brak motorówki spowoduje, że... i tak będzie bezpieczniej.
- Po analizie zagrożeń komendant doszedł do wniosku, że w tym sezonie nie będziemy mieli ogniwa wodnego (motorówki - red.). Dzięki temu będziemy mogli większą uwagę skupić na tym, co się dzieje na drogach - przekonuje w rozmowie z "Polską" mł. aspirant Daniel Pańczyszyn. I nic to, że Łeba to jeden z naszych najpopularniejszych morskich kurortów, do którego turyści zjeżdżają nie dlatego, że ma ładne drogi, ale plaże.
Najsłabsze ogniwo
Motorówkowe "ogniwo" było ponoć bardzo słabe. Nie nadawało się do pływania na otwartym morzu (była to łódź typowo jeziorowa), więc Sopot będzie miał z niego większy pożytek. Funkcjonariusze z Łeby podkreślają, że policyjnych patroli morskich w minionym sezonie było niewiele. Jeden z nich mógłby pomóc topiącemu się osiemnastoletniemu turyście, ale policjanci nie mogli interweniować, bo fala na morzu była zbyt wysoka.
- Środki, które miały być przeznaczone na ogniwo wodne (motorówkę - red.) w Łebie, będą wykorzystane w inny sposób. Wszystko po to, aby poprawić bezpieczeństwo osób wypoczywających w mieście - powtarzają uparcie policjanci.
Wspólnota motorówkowa
Funkcjonariusze z Łeby liczą, że kiedy będzie trzeba z pomocą przyjdą im ich mundurowi koledzy. Łodziami dysponuje bowiem Straż Graniczna, WOPR, jednostka ratownictwa wodnego i straż pożarna. Problem tylko w tym, że strażacy w akcjach patrolowych na morzu nie mogą brać udziału. - Przepisy nie pozwalają - przyznaje mł. brygadier Jerzy Nikitiuk, zastępca komendanta lęborskiej straży. Ratownicy wodni i woprowcy też nie mogą prowadzić kontroli i eliminować na przykład nietrzeźwych.
Cała nadzieja to wspólne patrole ze Strażą Graniczną. - Jeśli tylko będzie taka potrzeba, będziemy wspierali policjantów oraz organizowali wspólne patrole - uspokaja kapitan Jarosław Manikowski. - Sprzęt, którym dysponujemy, jest wysokiej jakości. To dwusilnikowa łódź hybrydowa (ogniwo wodne - red.). Jest szybsza od tej, którą wcześniej dysponowaliśmy, i może zabrać więcej osób - dodaje.
Źródło: "Polska The Times"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24