Policja nie policzyła, ile kosztowała akcja poszukiwania małej Madzi. Nie zamierza też żądać od jej matki zwrotu kosztów zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, mimo że Katarzyna W. kłamała ws. losów swojego dziecka. - Na razie - mówi w rozmowie z tvn24.pl podinsp. Andrzej Gąska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Rzecznik KWP w Katowicach w rozmowie z tvn24.pl powiedział, że policja "nie będzie wyciągać konsekwencji finansowych" wobec Katarzyny W. w związku z poszukiwaniami jej córki, która - jak twierdziła kobieta - została porwana. Zaznaczył, że decyzja ta może ulec zmianie, jednak dopiero po oficjalnym zakończeniu śledztwa prowadzonego przez prokuraturę. - Obecnie w tej sprawie jest jeszcze więcej znaków zapytania niż było - dodał.
"Nie zamierzamy licytować się z panem Rutkowskim"
Gąska powiedział też, że policja w ogóle nie zamierza podliczać kosztów, jakie poniosła podczas poszukiwań dziecka. - Nie zamierzamy licytować się na koszty z panem Rutkowskim - wyjaśnił.
Podkreślił, że funkcjonariusze podczas poszukiwań jakiejkolwiek osoby nie zważają i nie będą zważać na kwestie finansowe, jakie się z tym wiążą. - Najważniejsze było i jest odnalezienie zaginionej osoby - stwierdził.
Krzysztof Rutkowski swoją pracę w związku z poszukiwaniem Magdy wycenił na 20 tys. złotych. W TVN24 krytykował opieszałość prac policji i mówił, że jej koszty w związku ze śledztwem były wielokrotnie wyższe. - To mogła być kwestia czasu dla policjantów, ale każdy dzień pociągał ogromne koszty poszukiwań Magdy. Zahamowanie tego dało wymierne efekty dla nas i dla policji. To nie są igrzyska, nam nie zależy na tym, żeby być pierwszymi - mówił Rutkowski.
Straty policji i fałszywe zeznania
Jak tłumaczy prawnik Piotr Schramm, matka Magdy mogłaby ponieść odpowiedzialność za akcję poszukiwawczą na podstawie kodeksu cywilnego. Informacja Katarzyny W. o fałszywym porwaniu córki doprowadziła bowiem do rozpoczęcia bezpodstawnej akcji poszukiwawczej, której efekt kobieta znała od samego początku, w związku z czym naraziła policję na straty.
Ponadto matka Magdy może odpowiadać także (na podstawie kodeksu karnego) za złożenie fałszywych zeznań polegających na poinformowaniu policji o zaginięciu córki, co w rzeczywistości nie miało miejsca. W tym przypadku mogłaby grozić jej kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.
To nie było porwanie
Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia. Poszukiwała jej policja, a osoby prywatne wyznaczyły nagrodę za pomoc w odnalezieniu jej. W miniony czwartek jej matka powiedziała Krzysztofowi Rutkowskiemu, że porwania nie było, a dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, wskazała mu jednak niewłaściwe miejsce ukrycia zwłok.
W piątek wieczorem Katarzyna W. pokazała policjantom miejsce w Sosnowcu, gdzie ukryła ciało, przysypując je liśćmi, kamieniami i śniegiem.
W sobotę Sąd Rejonowy Katowice-Wschód na dwa miesiące aresztował matkę dziecka. Kobieta odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci półrocznej Magdy.
Źródło: tvn24.pl