Walka z Sądem Najwyższym, a wcześniej z Trybunałem Konstytucyjnym - władza PiS chce sądy gruntownie zmieniać. Pytanie, czy rzeczywiście chce zmieniać to, co zmian wymaga. Problem jednak jest - skąd się bierze o tym w raporcie programu "Czarno na białym".
Jesteśmy w europejskiej czołówce. Polacy to jeden z najchętniej procesujących się narodów w Europie.
Polskie sądy nie cieszą się najlepszymi ocenami społeczeństwa. Ale mitem jest twierdzenie, że nasz wymiar sprawiedliwości jest w europejskim ogonie. Rocznie do polskich sądów wpływa prawie 15 milionów spraw.
- Sądy pochylają się nad sprawami istotnymi ważnymi dla całego społeczeństwa. Ale również pochylają się nad sprawami drobnymi, które można by było załatwiać w sposób inny - mówił Rafał Lisak z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Rozmowy, a nie rozprawy
Ten inny sposób, o którym mówi sędzia krakowskiego Sądu Okręgowego to choćby mediacje. Bo gdy na Zachodzie wiele sporów załatwiają między sobą kancelarie prawne, sprawy kończą się rozmowami, a nie rozprawami. W Polsce sąsiad sąsiada potrafi pozwać o plastikowe wiadro wartości 10 złotych uszkodzone kopnięciem.
- Jakiś czas temu obserwowaliśmy sprawę dotyczącą zbyt głośnego szczekania psa w klatce. Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym, czyli poważna instytucja była zaangażowana w rozwiązanie konfliktu sąsiedzkiego - powiedział Bartosz Pilitowski z fundacji Court Watch Polska.
- W Polsce opłaty sądowe są na tyle niskie, że bardziej opłaca się pójść do sądu, w szczególności jeśli się nie ma na dobrego adwokata, licząc że sąd będzie sądził sprawiedliwie - dodaje Ewa Siedlecka, dziennikarka "Polityki", od lat zajmują się polskim wymiarem sprawiedliwości.
Jak tłumaczy, mamy cały system zwalniania od kosztów sądowych. Wynika to z prostego założenia, że każdy obywatel musi mieć równy dostęp do sądów. Dodatkowo kolejne rządzące partie tworzyły prawo, które zwiększało grupę spraw rozstrzyganych przez sędziów.
Jak mówi mecenas dr Łukasz Chojniak, nie ma takiej możliwości, żeby w tych sądach sprawy szły tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Polskie sądy jedne z najbardziej obciążonych
Efekt jest taki, że polskie sądy są jednymi z najbardziej obciążonych pracą w Europie. Potwierdza to unijny raport liczby spraw sądowych na 100 mieszkańców (Badanie CEPEJ, dane z 2013/2014 r.).
W przeliczeniu: na 100 Polaków przypada aż 26 sądowych spraw. To europejska czołówka, czwarte miejsce w Unii. Pod tym względem wyprzedzają nas tylko Słowenia, Dania i Austria, gdzie na 100 obywateli przypada około 40 spraw. Zaraz za nami jest Chorwacja, której przypadają 22 sprawy.
- Polsce mamy rekordowo wielką liczbę sędziów i nie przekłada się to na jakość i szybkość działania. (...) To Polska otwiera wszelkie statystyki, albo wiele statystyk, niesprawności, długości postępowań - to zarzut stawiany sądom przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i jego argument za gruntowną reformą.
Liczba sędziów
Minister przy tym dość wybiórczo powołuje się na unijne badania CEPEJ dotyczące liczby sędziów.
Liczba polskich sędziów to żaden rekord. W przeliczeniu - w Polsce na 100 tysięcy mieszkańców przypada 26 sędziów. To siódme miejsce w Europie. W czołówce są Słowenia, Chorwacja i Luksemburg z liczbą ponad 40 sędziów na 100 tysięcy mieszkańców. Choć my nie odstajemy od naszej regionalnej średniej. Bo podobną, albo nawet większą liczbę sędziów w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców mają Czechy, Węgry czy Litwa. Z drugiej strony daleko nam do średniej francuskiej czy irlandzkiej. W tym ostatnim przypadku na 100 tysięcy mieszkańców statystycznie przypada trzy i pół sędziego.
- Należy pamiętać o tym, że u nas to właśnie sędzia musi rozstrzygać tak drobne sprawy jak zakłócanie porządku, czy rozpatrzenie odwołania od mandatu z fotoradaru, czy założonej blokady przez staż miejską. Zdecydowanie mniej sędziów byłoby potrzebnych, gdyby więcej spraw odbywało się w drodze mediacji bądź też przy wykorzystaniu sędziów pokoju - ocenił Pilitowski z fundacji Court Watch Polska.
Sędziowie pokoju, którzy mieliby zająć się wykroczeniami, to jeden z pomysłów ministra Ziobry na zmiany.
- Mamy za dużo sędziów w ogóle. To jest fakt bezsporny, jeśli pan porówna liczbę sędziów w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców w Polsce i innych krajach europejskich, zderzy to z wynikami pracy tych sędziów - mówił Zbigniew Ziobro.
Przechodzimy do efektywności polskich sądów na tle Europy. W sprawach spornych, tych najbardziej skomplikowanych, w statystyce unijnej wbrew słowom ministra wcale nie jesteśmy na szarym końcu. Choć powodów do dumy też nie ma.
Czas postępowań sądowych
Polskie sądy są europejskim średniakiem. W tej najbardziej niekorzystnej statystyce czasu postępowań sądowych w Europie, są na 12 miejscu. Sprawy cywilne i gospodarcze w pierwszej instancji średnio trwają u nas niewiele ponad 200 dni. Prawie dwa razy dłużej niż na Litwie, w Luksemburgu czy w Estonii, gdzie podobne sprawy rozstrzyga się nawet dwa razy szybciej.
Ale pod tym względem nie jesteśmy gorsi od naszych sąsiadów. W Niemczech trwa to 192 dni. Za nami jest Słowenia. Poza tym jest u nas dużo lepiej niż we Włoszech czy na Cyprze, gdzie podobne sprawy potrafią się toczyć przed sądami ponad półtora roku.
Choć tu trzeba podkreślić, że to tylko liczby, które nie muszą przekładać się na jakość pracy sądów.
- Sędziów się rozlicza z tej załatwialności i oni w ten sposób wykonują byle jakie czynności w sprawie po to, żeby było zaznaczone w miesięcznym sprawozdaniu, że sprawa nie leży odłogiem. Zamiast wziąć jedną sprawę osądzić ją w miesiąc (...) to sądzą na raz 20 spraw w związku z czym to wszystko dłużej trwa - mówiła Siedlecka.
I choć ta ogólna statystyka nie wygląda najgorzej, bo średnio wszystkie postępowania sądowe trwają w naszym kraju około 143 dni, czyli prawie pięć miesięcy to jest coraz więcej spraw, które toczą się dłużej niż rok. Tak jest w ponad 12 procentach przypadków. A jedna na sto spraw sądowych potrafi się ciągnąć dłużej niż 3 lata.
Tak jest najczęściej w przypadku spraw gospodarczych, które potrafią trwać latami. To kwestia organizacji pracy sądów - odpowiadają sędziowie.
- Powinna być dużo większa liczba asystentów w sądach, powinni być referendarze, którzy rozpatrują drobne sprawy, kwestie dotyczące zwalniania od kosztów, stanowienia pełnomocnika, sprawy rejestrowe, wówczas tymi kwestiami nie muszą zajmować się sędziowie i mogliby poświęcić swój czas na sprawy poważne - mówił Krystian Markiewicz ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Upolitycznianie sądów?
Pomysł ministra odpowiedzialnego za organizację pracy sądów jest zupełnie inny. - Myślę o zmniejszeniu jeszcze liczby sędziów, ale usprawnieniu, takich zmian organizacyjnych, które spowodują, że sędziowie będą pracowali lepiej oraz spowodowaniu, żeby do sądownictwa trafiali ludzie o odpowiednich kwalifikacjach - zaznaczył Ziobro.
Dla przeciwników reformy sądownictwa w wydaniu PiS ten dobór ludzi o odpowiednich kwalifikacjach to nic innego jak upolitycznianie sądów.
- Słyszymy o reformach, które mają sprawić, że sądy przestaną być niezależne - powiedział Markiewicz.
Minister Ziobro powołuje się jednak na badania społeczne. - Nie bez znaczenia jest dla nas wszystkich, którzy z troską patrzą na polskie sądownictwo, fakt, że zaufanie do sądów niestety topnieje - mówił.
Zła ocena polskich sądów
Potwierdzają to sondaże CBOS, które pokazują, że prawie połowa społeczeństwa źle ocenia polskie sądy. Ta ocena się pogorszyła w ciągu ostatnich miesięcy.
Zbigniew Ziobro jednak już nie przytacza danych, że po reformie prokuratury i przejęciu jej przez ministra sprawiedliwości, oceny pracy śledczych nie poprawiły się. Są najgorsze od kilku lat - 44 procent społeczeństwa negatywnie ocenia polską prokuraturę.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24