Premier Donald Tusk odwołał Julię Piterę ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją - poinformował rzecznik rządu Paweł Graś. Pitera pełniła tę funkcję od 2007 roku.
Pitera podała się do dymisji wraz z całym poprzednim rządem, ale - jak tłumaczyła przed tygodniem - wciąż pracuje normalnie. Na przyjęcie jej dymisji premier miał trzy miesiące.
Decyzja Tuska o jej odwołaniu była jednak spodziewana. Premier na dzień przed expose zapowiedział, że nie będzie już odrębnego stanowiska pełnomocnika ds. korupcji. - Aktywność, taka zrównoważona, ale niezwykle intensywna Centralnego Biura Antykorupcyjnego, wydaje się wystarczającym zabezpieczeniem, także na poziomie profilaktyki - tłumaczył wówczas.
Dorsz za 8,16 zł
Pitera została powołana na stanowisko pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją w 2007 roku. Miała z nią walczyć, ale - jak wytykali jej przeciwnicy - przez cztery lata sprawowania urzędu wykryła tylko dorsza kupionego za 8,16 zł służbową kartą przez jednego z posłów PiS.
Pytania wokół jej pracy pojawiły się też po tym, jak niedawno przed kancelarią Donalda Tuska podpalił się mężczyzna. Wcześniej miał wysłać list m.in. do jej biura, informując o nieprawidłowościach w jednym z warszawskich Urzędów Skarbowych. Pitera tłumaczyła, że państwo zachowało się prawidłowo - Ministerstwo Finansów i Urząd Kontroli Skarbowej sprawdziły jego doniesienia i nie wykazały nadużyć. Jednak Pitera mężczyźnie na pisma nie odpowiedziała. - Zachowałam się nie jak szeryf, ale jak listonosz - mówiła o podjętych przez siebie wtedy działaniach.
Cztery lata pracy pani minister i sześciu osób zatrudnionych w jej sekretariacie kosztowały podatników 2 mln złotych.
Pitera jest posłem Platformy Obywatelskiej. W Sejmie zasiada od 2005 roku.
Źródło: Polskie Radio, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Rogiński/KPRM