Prokuratorzy są zdania, że były prezydent Warszawy i były szef Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski posługiwał się fałszywą dokumentacją - donosi RMF FM. Według dziennikarzy, śledczy mają opinię biegłych, która będzie mocnym dowodem winy polityka. Piskorski już wcześniej otrzymał wezwanie do prokuratury, która ma mu przedstawić zarzuty.
Według reporterów RMF FM śledczy są zdania, że Piskorski posługiwał się fałszywą dokumentacją. Wykazać to miała ekspertyza zlecona u kilku biegłych, między innymi grafologów. Mieli oni z zupełną pewnością stwierdzić nieprawdziwość dokumentu. RMF FM donosi też, że prokuratura dysponuje jedynie kopią tej umowy, ma być to jednak kopia bardzo dokładna, która może być poddana analizie biegłych i może służyć jako dowód w sądzie.
Śledztwo trwa
O wezwaniu dla Piskorskiego poinformował Prokurator Krajowy Edward Zalewski. Nie chciał jednak mówić, jakie zarzuty usłyszy polityk. - Trwa śledztwo. Pan Piskorski otrzymał wezwanie do prokuratury, gdzie zostaną mu przedstawione określone zarzuty popełnienia przestępstwa. Przeszukanie było związane właśnie z tymi zarzutami - stwierdził Zalewski.
W środę Centralne Biuro Antykorupcyjne, na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przeszukało dom Piskorskiego. Jak mówił potem w TVN24 Piskorski, sprawa dotyczy zakupu przez niego dzieł sztuki, a dokładnie umowy z antykwariuszem o sprzedaży przedmiotów zabytkowych.
Będzie skarga
Pretekstem do tych działań jest badanie umowy sprzed trzynastu lat którą zawarłem z jednym z antykwariuszy warszawskich. W ramach umowy kupna-sprzedaży, zbyłem na jego rzecz szereg przedmiotów antykwarycznych. Umowa ta została w dniu 27 listopada 1997 roku zarejestrowana w Urzędzie Skarbowym Warszawa-Wola i został od niej opłacony podatek w formie ówczesnej opłaty skarbowej. Centralne Biuro Antykorupcyjne i Urząd Kontroli Skarbowej całkowicie bezpodstawnie kwestionowały prawdziwość tej umowy Paweł Piskorski
Ale już dzień poźniej powiedział dziennikarzom, że stawi się na pod koniec stycznia w prokuraturze. Dodał, że konkretna data nie jest jeszcze ustalona.
W wydanym oświadczeniu podkreślił, że jest oburzony najściem CBA i protestuje przeciw mieszaniu w niezrozumiałą dla niego rozgrywkę jego rodziny. "Wszystkie wymagane ode mnie dokumenty, które znajdowały się w moim posiadaniu, zawsze dostarczane były do instytucji, które tego wymagały. Traktuję to przeszukanie jako represję i próbę rzucenia na mnie cienia podejrzeń" - napisał Piskorski.
"Pretekstem do tych działań jest badanie umowy sprzed trzynastu lat którą zawarłem z jednym z antykwariuszy warszawskich. W ramach umowy kupna-sprzedaży, zbyłem na jego rzecz szereg przedmiotów antykwarycznych. Umowa ta została w dniu 27 listopada 1997 r. zarejestrowana w Urzędzie Skarbowym Warszawa-Wola i został od niej opłacony podatek w formie ówczesnej opłaty skarbowej. Centralne Biuro Antykorupcyjne i Urząd Kontroli Skarbowej całkowicie bezpodstawnie kwestionowały prawdziwość tej umowy" - stwierdził także.
Piskorski przypomniał, że po długiej procedurze kontrolnej w sprawie tej wypowiedział się ostatecznie Wojewódzki Sąd Administracyjny. "W wyroku wydanym 24 listopada 2009 roku Sąd jednoznacznie orzekł, tak jak twierdziłem, iż nie ma podstaw do zakwestionowania prawdziwości tej umowy" - napisał polityk SD.
"Nie na polityczne zlecenie"
Zalewski zapewnił, że "nie jest to żadne zlecenie polityczne".
Pod koniec listopada ub.r. Piskorski poinformował o pozytywnym dla niego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który nie zakwestionował umowy zawartej przez niego w 1997 roku z antykwariuszem. Jak mówił, ta sprawa - sprzedaży przez niego antyków i uzyskanego w ten sposób majątku - była często podnoszona przez jego przeciwników politycznych i miała być dowodem na niejasności związane z pochodzeniem jego majątku. Zaznaczył, że "to była umowa, od której zapłacił podatek i pieniądze wpłacił na konto bankowe".
Źródło: tvn24.pl, Radio Zet, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: PAP