Protest przerwany, okupacja skończona, ale prezes Kaczyński – na wszelki wypadek – grozi posłom odpowiedzialnością karną. A tę groźbę minister Błaszczak błyskawicznie precyzuje: to nawet 10 lat więzienia, za uniemożliwienie pracy marszałkowi. Jak miałoby wyglądać aresztowanie, osądzenie i osadzenie w więzieniu grupy ponad stu posłów z immunitetami? Materiał "Faktów" TVN.
- Klub Platformy idzie stawać na mównicę - tak szef klubu PO Sławomir Neumann zareagował na słowa prezesa PiS, który zapowiedział, że muszą zostać wyciągnięte wnioski dotyczące "wydarzeń, które za nami, czyli tych wszystkich deliktów regulaminowych, ale także prawno-karnych, które miały miejsce" oraz wnioski na przyszłość. Jak powiedział, "trzeba tak przebudować regulamin Sejmu, aby tego rodzaje operacje były bardzo, bardzo utrudnione".
Posłowie PO zajęli sejmową mównicę, by, jak mówią, ułatwić pracę prokuratorowi.
- (Żeby) miał łatwiejszą pracę z rozpoznaniem posłów - wyjaśniał lider PO Grzegorz Schetyna.
Ale część posłów już została rozpoznana.
- Przynajmniej dwóch parlamentarzystów pamiętam: posła (PO - Jarosława) Urbaniaka i posła (Nowoczesnej - Jerzego) Meysztowicza, którzy w mojej ocenie, z sali plenarnej, z miejsca, które zajmuję, wręcz fizycznie uniemożliwiali prowadzenie obrad - powiedział wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński.
Chodzi prawdopodobnie o moment w trakcie obrad z 16 grudnia 2016 roku, kiedy Urbaniak i Meysztowicz kłócili się z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim.
Będą kary?
W czwartek w radiowej Trójce sprawę komentował szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
- Nie ulega żadnej wątpliwości, że uniemożliwianie marszałkowi wykonywania jego obowiązków jest przestępstwem przewidzianym w kodeksie karnym, to art. 128 ust. 3, (przestępstwem) zagrożonym karą do 10 lat więzienia - powiedział.
Chodzi o art. 128 kodeksu karnego, który mówi, że kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu RP, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
- Jeżeli ktoś straszy prokuratorem, to znaczy że jest słaby - słowa ministra ocenił Schetyna.
- Pan minister Błaszczak chce mnie posadzić, to proszę bardzo, to jest moja karta poselska - powiedział z kolei lider Nowoczesnej Ryszard Petru, pokazując swoją kartę. - Czekamy na te kary - dodał.
Petru chodzi o poselski immunitet. Przepisy mówią, że poseł nie może być ścigany za działalność polityczną, chyba że narusza prawa osób trzecich. Wtedy o ewentualnej karze decyduje Sejm.
Bezprecedensowa sytuacja
- Złożyłem zawiadomienie do prokuratury o popełnienie przestępstwa na moją szkodę - poinformował z kolei Marek Suski (PiS). Odniósł się tak do sytuacji w nocy z 16 na 17 grudnia, kiedy w trakcie przepychanki upadł. W zajściu miał brać udział Paweł Olszewski z PO.
- Zostałem uderzony pięścią przez posła Suskiego, a równolegle byłem złapany i odciągany przez marszałka (Ryszarda) Terleckiego, więc w dniu jutrzejszym dwa zawiadomienia na polityków PiS złożę - powiedział Olszewski.
Politycy PiS chcą też kar finansowych dla protestujących posłów. Jak mówi szefowa KPRM Beata Kempa, te powinny być jednymi z najwyższych.
Prezydium Sejmu może ukarać posła odebraniem uposażenia do 50 procent, a więc ok. 5 tys. złotych.
- W tym momencie karanie post factum nie wiem, czy to ma sens - powiedział Stanisław Tyszka, wicemarszałek Sejmu (Kukiz'15).
Ukaranych zostać mogłoby 163 posłów Nowoczesnej i PO - czyli ponad 1/3 izby. To byłoby bezprecedensowe.
Autor: mw/sk / Źródło: Fakty, PAP