- To nie jest prawdziwa informacja - oświadczył w Radiu ZET wicepremier Waldemar Pawlak zapytany o doniesienia "Rzeczpospolitej". Według gazety, ludowcy byli bliscy wyjścia z rządu po tym, gdy Donald Tusk powołał Radę Gospodarczą. Zdaniem informatorów "Rz", na spotkaniu ścisłego kierownictwa PSL Waldemar Pawlak miał zakomunikować, że trzeba się zastanowić nad dalszym funkcjonowaniem w koalicji z PO.
- Dlaczego mielibyśmy się irytować, przecież nas tam nie ma - mówił w Radiu ZET Waldemar Pawlak. - Premier może powoływać sobie gremia doradcze, jakie tylko wymyśli, wymarzy - kontynuował wicepremier. I dodał, że w swoim ministerstwie daje "sobie radę bez takich rad" (wspomniał tu np. opracowany w resorcie dwunastopunktowy plan antykryzysowy).
Pawlak jednocześnie stwierdził, że nieprawdziwe są informacje "Rzeczpospolitej" o tym, że ludowcy byli bliscy wyjścia z koalicji. Według wicepremiera, autor artykułu "trochę przespekulował". - Może on marzy o takim rozwiązaniu? - domniemywał minister gospodarki.
Są różnice interesów i o tych różnicach mówimy, ale nie było to w formie takiej, że coś grozi rozpadem koalicji. Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL
"Rz": Politycy PSL wściekli
Piątkowa "Rzeczpospolita" podała, że czołowi politycy PSL są wściekli na PO, bo nie zostali poinformowani o powołaniu nowego gremium przy premierze. Nie poproszono ich, by wskazali swoich kandydatów do rady, której przewodniczy Jan Krzysztof Bielecki (jej celem jest opiniowanie bieżących działań rządu i planowanie kolejnych). Ludowcom nie spodobało się też, że ci, którzy się w niej znaleźli – dziewięć osób – mają liberalne poglądy na gospodarkę. Odebrali to jako policzek.
"Po co palić mosty?"
Na spotkaniu ścisłego kierownictwa PSL przeważały głosy, że odpowiedzią powinno być wyjście z koalicji. A prezes Waldemar Pawlak miał po raz pierwszy zakomunikować, że trzeba się zastanowić nad dalszym jej funkcjonowaniem.
Obrońcą sojuszu z PO był szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Argumentował, że ludowcy już dwa razy wychodzili z koalicji rządowych, więc wyczerpali koalicyjny limit wyjść. – Sondaże pokazują, że wyniki w wyborach byłyby podobne, więc i podobna musiałaby być koalicja. Po co palić za sobą mosty? – stwierdził Żelichowski. W podobnym tonie szef klubu PSL wypowiedział się też dla TVN24. - Są różnice interesów i o tych różnicach mówimy, ale nie było to w formie takiej, że coś grozi rozpadem koalicji - stwierdził Żelichowski. Jak argumentował, gdyby PSL wyszło z koalicji, to byłyby nowe wybory, które najprawdopodobniej przyniosłyby podobny układ do dzisiejszego. - Złożenie następnej koalicji z Platformą byłoby trudniejsze, gdybyśmy zrobili taki numer - kontynuował poseł. I dodał: - Polacy nie mają czasy na straty, musimy dogonić inne narody. To co inni robili w ciągu pięćdziesięciu lat, my musimy zrobić w ciągu krótszego okresu czasu.
Co powiedzieć opinii publicznej?
Ostatecznie za pozostaniem w sojuszu z PO przeważył argument wizerunkowy. – Pawlak zastanawiał się, czy mamy jasny przekaz do opinii publicznej uzasadniający zerwanie i czy mamy scenariusz na przyszłość – opowiadał informator "Rzeczpospolitej".
Źródło: Rzeczpospolita, Radio Zet, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP