Partie szukają oszczędności. Wszystko z powodu planowanych ograniczeń subwencji dla poszczególnych ugrupowań. Jednak nie wszyscy muszą tak samo dbać o pieniądze. Podczas gdy Platformę Obywatelską spokojnie stać na grę w piłkę nożną, SLD oszczędza na każdej kartce papieru.
W kwietniu Sejm ograniczył subwencje dla ugrupowań do końca 2010 roku. Platforma Obywatelska miała zbiednieć o ok. 18 mln zł, PiS miał dostać blisko 15,5 mln mniej, partie z koalicji Lewica i Demokraci (SLD, SdPl, PD, UP) - ok. 2 mln, PSL ok. miliona.
Mniej pieniędzy z budżetu państwa partie miały dostać już w tym miesiącu. Na razie nic z tego nie wyszło, bowiem Lech Kaczyński skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Mimo to, partie szukają oszczędności - pisze "Gazeta Wyborcza".
Platforma ma pieniądze
W najlepszej sytuacji jest Platforma Obywatelska. Partia przed cięciami dostaje ponad 40 mln zł rocznie.
- Klub nie korzysta z pieniędzy partii - mówi "Gazecie Wyborczej" szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. - Kancelaria Sejmu daje dotację, która wynosi 1300 zł na posła. Wydajemy to na pracowników biura, ekspertyzy, analizy, projekty ustaw. Za pieniądze ze składek posłów i kar - np. za nieobecność na głosowaniach - robiliśmy akcję zdrowotną: kobiety w kilku miastach mogły zbadać piersi. Za te pieniądze posłowie i premier grają też dwa razy w tygodniu w piłkę na stadionie Polonii Warszawa - wyjaśnia Chlebowski.
Jak mówi szef klubu PO posłowie "już się nie składają" na partię. - Ze składek z poprzedniej kadencji zostały nam 2 mln oszczędności - dodaje.
Jak oszczędza PO?
Antoni Wyrobiec, skarbnik PO wyjaśnia, jak jego ugrupowanie zamierza zdobyć oszczędności kiedy już w życie wejdzie ustawa o finansowych ograniczeniach. - Zamierzamy zaprzestać produkcji i emisji reklam w TV oraz prowadzenia kampanii billboardowych. Nie planujemy zwolnień wśród pracowników etatowych partii - mówi.
PiS żyje oszczędnie
Członkowie Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że partia nigdy nie żyła rozrzutnie. Przyznają jednak, że szykują się na cięcia dotacji.
- Zawsze staraliśmy się żyć oszczędnie. Ale teraz robimy wszystko, by zmierzyć się z ustawą, która pewnie wejdzie w życie. Być może będą zwolnienia w naszych biurach - mówi "Gazecie Wyborczej" sekretarz generalny PiS Jarosław Zieliński.
Na pytanie dziennika czy animowane reklamówki wypuszczane przez PiS nie świadczą o bogactwie ugrupowania, Zieliński odpowiada: - Musimy szukać sposobu, żeby przełamać monopol niechętnych nam mediów i dotrzeć do ludzi. Spoty w internecie to jedna z najtańszych i najnowocześniejszych form komunikowania się ze społeczeństwem.
Posłowie PiS wspierają partię i klub, oddając co miesiąc 700 zł.
Napieralski lata ekonomiczną
Mocno oszczędza SLD, choć, jak zaznacza rzecznik SLD Tomasz Kalita, nie wynika to z ograniczenia subwencji, a z polityki partii.
- Oszczędności widać na każdym kroku, ascezę zachowujemy, nawet drukując - po obu stronach kartek - mówi Kalita. I dodaje: - Nie tniemy etatów, ale też nie zatrudniamy. Przewodniczący Napieralski zawsze lata klasą ekonomiczną. Choć to akurat nie wynika z oszczędności, ale z naszego stylu.
Biedna kampania
- Oszczędności widać było w kampanii. Nie robiliśmy kosztownych spotów jak PO czy PiS, zamiast tego nasi kandydaci spotykali się z ludźmi - dodaje skarbnik SLD Edward Kuczera. Polityk na razie nie potrafi powiedzieć, na czym najbardziej będzie oszczędzał Sojusz kiedy dojdzie do cięć: - Zobaczymy, gdy ustawa o zmniejszeniu subwencji wejdzie w życie.
SLD spłaca 4-milionowy kredyt, który zaciągnął na kampanię w 2009 r. Finanse partii ratują parlamentarzyści - co miesiąc oddają 700 zł. Pieniądze trafiają do wojewódzkich struktur Sojuszu.
PSL spokojne
PSL wydaje się być spokojne. I nic dziwnego - partia uczyła się oszczędzać, kiedy w 2001 roku straciła subwencję. - Ograniczenie subwencji nie dotknie nas aż tak bardzo - przekonuje Eugeniusz Kłopotek.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24