Wizerunek, promocja i public relations, a nie prace nad programem pochłaniają większość partyjnych pieniędzy. Ugrupowania - na wszystko, co związane z "upiększaniem" - wydają miliony złotych - pisze "Rzeczpospolita".
Gazeta najbardziej szczegółowo przeanalizowała wydatki Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Od stycznia do końca września tego roku z partyjnej subwencji Platforma wydała na promocję, reklamę, szkolenia, doradztwo z zakresu mediów prawie 2 mln zł.
SLD – 250 tys. zł (szkolenia, public relations, eksperci). Za samo doradztwo z zakresu PR Sojusz zapłacił 78 tys. zł.
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Adam Lipiński określił wysokość wydatków swojego ugrupowanie na te cele na kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Jak ustaliła "Rz", kwota ta nie przekroczyła w tym roku jeszcze 1 mln zł.
Swoich wydatków nie podało Polskie Stronnictwo Ludowe.
Największe pieniądze płyną do doradców i konsultantów przy okazji wyborów. Tylko na ostatnią kampanię do europarlamentu PSL, PiS i PO wydały po 10 mln zł, SLD – UP – 7 mln zł.
Tajne doradztwo
Jednak Państwowa Komisja Wyborcza - co potwierdza Krzysztof Lorentz z PKW - nie ma wiedzy, ile partie wydają na promocję. – Poza tym jedna partia może wydać środki na ten cel z subwencji, inna z darowizn, z rachunku bieżącego - mówi Lorentz.
Z kolei partie i agencje PR nie chcą ujawniać szczegółów współpracy. Dlaczego?
Andrzej Wyrobiec, skarbnik PO, twierdzi, że ujawnienie takich informacji może "naruszyć interes przedsiębiorcy, za co grozi odpowiedzialność karna, w tym kara pozbawienia wolności do lat dwóch".
Podobnie argumentuje Lipiński: – Nie mogę mówić o szczegółach umów PiS, bo są objęte tajemnicą handlową.
Na billbord i logopedę
Najdroższe są kampanie telewizyjne. W zależności od czasu antenowego, liczby i długości spotów wydatki partii mogą sięgać milionów złotych. Niewiele tańsza jest kampania billboardowa, która kosztuje od kilku do kilkunastu milionów złotych. Za zorganizowanie konferencji prasowej trzeba zapłacić od 8 tys. zł (wynajęcie sali, poinformowanie dziennikarzy, nagłośnienie, skromny poczęstunek) do 100 tys. zł (duża sala w drogim miejscu, specjalne oświetlenie, plazma, baloniki, flagi).
Kosztuje też obowiązkowa już dla polityków obecność w internecie. Wykonanie strony to koszt kilku tysięcy złotych, nakręcenie filmiku do sieci – od 2 tys. do 30 tys. zł.
Agencje proponują także szkolenia medialne (zachowanie przed kamerą, na konferencji, zajęcia z logopedą, z retoryki), minimum sześciomiesięczny kurs – od 12 tys. zł. Kursy z logopedą odbywają np. młodzi posłowie SLD. W sumie Sojusz inwestuje w nich blisko 35 tys. zł rocznie.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: PAP