Janusz Palikot nie boi się reakcji partyjnych kolegów po jego bezpardonowym ataku na prezydenta - nazwaniu go publicznie "chamem". Poseł PO nie zamierza też przepraszać Lecha Kaczyńskiego. - Mogę co najwyżej przeprosić za prezydenta, bo Polska sobie na taką głowę państwa nie zasłużyła - mówił w "Faktach po Faktach".
- Mówię wprost to, co myślę, i to jest moją wadą ale i zaletą. Będę zawsze w sposób prawdziwy komentował polskie życie polityczne, bez owijania w bawełnę - taką deklarację złożył Palikot na antenie TVN24.
"Potraktował Sikorskiego jak śmiecia"
Poseł za nic ma sobie nawoływania partyjnych kolegów, aby przeprosił prezydenta za swoje słowa z wtorkowego "Magazynu 24 godziny".
Co więcej, Palikot mówi: - Mam nadzieję, że przez takie swoje działania doprowadzę do tego, że politycy PiS zastanowią się w końcu nad tym, co sami mówią.
Szef sejmowej komisji Przyjazne Państwo nie wyklucza, że słowo "przepraszam" mogłoby paść "w pewnych okolicznościach". Jakich? - Przeproszę Kaczyńskiego, jeżeli on sam będzie zdolny do tego, by przeprosić za swoje zachowanie w czasie rozmowy z Radosławem Sikorskim. (...) Nie miał prawa traktować go jak śmiecia, jak padliny. To było zachowanie chamskie - mówił Palikot, którego bulwersującymi słowami o prezydencie już zajęła się prokuratura. CZYTAJ WIĘCEJ
Palikot dopytywał też, czy prezydentowi wolno mówić najgorsze rzeczy o innych (podał przykład nazwania Lecha Wałęsy agentem), oraz czy kłamał, że zamierza ujawnić raport o swoim stanie zdrowia. - Nie może być tak, że są ludzie ponad prawem – mówił poseł.
Dodawał, że nie obawia się konsekwencji swoich słów pod adresem Lecha Kaczyńskiego, bo „nie boi się prawdy”. - Wierzę w mądrość posłów Platformy – podkreślał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24