- Sprawa jest za nami. Definitywnie. Janusz Palikot zrozumiał szkodę - zapewniał w "Faktach po Faktach" Sławomir Nowak. Polityk PO komentował w ten sposób ostatnie zamieszanie wokół krytycznych słów Palikota pod adresem Radosława Sikorskiego. W tej sprawie zebrał się zarząd partii (spekulowano nawet, że Palikot może zostać wyrzucony), ale ostatecznie posłowi z Lublina nie spadł ani jeden włos z głowy. Dlaczego? Według Nowaka, przez "wielkoduszność".
- Na tym polega właśnie "fajność" (jeżeli można tak powiedzieć) tej sytuacji, że zarząd krajowy może, i to na wniosek Radka Sikorskiego, odstąpić wielkodusznie od pewnych rzeczy - wyjaśniał Sławomir Nowak odpowiadając na pytanie, dlaczego kierownictwo partii (wbrew wcześniejszym zapowiedziom) nie ukarało Janusza Palikota. - Facet przeprosił, uznał swój błąd; mamy dwóch kandydatów na prezydenta, którzy jednogłośnie mówią: "zostawmy tę sprawę, teraz ważniejsze jest prekampania" - mówił Nowak dodając, że właśnie takie były argumenty za niekaraniem Palikota.
Nowak nie uważa, że Platforma po raz kolejny ośmieszyła się, bo mimo zapowiedzi, nie ukarała posła PO. - Czasem lepiej puścić pewne rzeczy mimo uszu i nie narażać Platformy - uciął poseł PO.
Palikotowi upiekło się
Zarząd krajowy Platformy, na wniosek Radosława Sikorskiego i Bronisława Komorowskiego, postanowił wczoraj nie ukarać Janusza Palikota (wnosiła o to komisja odpowiedzialna za przebieg prawyborów w PO). Kierownictwo partii zajmowało się sprawą poniedziałkowego wpisu Palikota na blogu. Poseł PO napisał, że "choć obaj (Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski) są formalnie kandydatami Platformy, to w sensie merytorycznym i politycznym jest to wybór pomiędzy kandydatem PO (Bronisław Komorowski) i kandydatem PO-PiS-u (Radek Sikorski), a może nawet PiS-u".
Palikot zadeklarował w czwartek, że podda się każdej karze i zapowiedział, że do 24 marca, czyli do zakończenia głosowania w prawyborach w PO, nie będzie się wypowiadał na ich temat.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24