Wyciągnięcie wniosków z ostatnich zdarzeń z udziałem posła Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota zapowiedział premier Donald Tusk. Przyznał jednak, że Palikot "częściej bawi, niż oburza" i głowy mu nie obetnie.
Tusk pytany w TVP2, czy ma poczucie dyskomfortu wobec happeningów organizowanych przez Palikota, stwierdził, że Palikot jest człowiekiem, który z happeningu "uczynił permanentną formę".
- Parę razy posunął się za daleko. (...) Będę musiał wyciągnąć wnioski z ostatnich zdarzeń. Uważam, że dotyka granicy, za którą jest już nie tylko śmieszność - mówił premier i szef Platformy, ale dodał: "nie zamierzam obcinać głowy Palikotowi".
"Częściej bawi niż oburza"
Przyznał, że niektóre formy działania Palikota nie zasługują na poważny komentarz, ale - według Tuska - są ze strony posła PO próbą odpowiedzi na "ponurą agresję w polskiej polityce".
- Wydaje się, że gdyby było więcej Palikotów, a mniej Kurskich to ten najbardziej gorący konflikt polityczny w Polsce częściej by bawił, niż oburzał - ocenił premier.
- Palikot częściej bawi, niż oburza. Czasem mnie oburza i wprowadza w zły nastrój - dodał.
Nie będzie agresji
Odnosząc się do kampanii wyborczej przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego premier zapowiedział, że PO nie będzie odpowiadać agresywnymi spotami na spoty PiS. - Postaramy się mimo złych okoliczności przeprowadzić kampanię pozytywną, perswazyjną, tłumaczącą, o co chodzi - mówił.
Odnosząc się do ostatniego spotu PiS, w którym Tusk pokazany jest w towarzystwie Eriki Steinbach, premier stwierdził, że "im słabszy PiS, tym agresywniejszej kampanii należy się spodziewać".
Premier podkreślił, że chce, aby Jerzy Buzek został szefem Parlamentu Europejskiego i chce walczyć o taki kształt Komisji Europejskiej, żeby "polski przemysł i energetyka czuły się bezpieczne".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24