Prokurator wojskowy, który prowadził postępowanie dyscyplinarne prokuratora Marka Pasionka chciał, by ścigano go za oszustwo na kwotę 12,5 dolara. Materiały Naczelnej Prokuratury Wojskowej wskazywały, że wyłudzając równowartość 39,37 zł podczas delegacji do Rosji Pasionek popełnił kilka przestępstw równocześnie, za co groziło mu nawet osiem lat więzienia. Warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.
O możliwości popełnienia przestępstwa przez prok. Marka Pasionka NPW powiadomiła cywilnych śledczych w grudniu 2011 roku. Na jego ślad wpadła przy okazji prowadzenia postępowania dyscyplinarnego przeciwko Pasionkowi, którego podejrzewano m.in. o ujawnienie informacji ze śledztwa smoleńskiego dziennikarzom oraz agentom FBI i CIA.
Kłótnia o herbatę i obiad
Pasionek miał, według prokuratorów NPW, wielokrotnie uchybić godności swojego urzędu. Jedno z tych uchybień polegało na podaniu nieprawdziwych informacji w notatce, w której prokurator rozliczał koszty podróży służbowej do Moskwy i Smoleńska z kwietnia 2010 roku.
Pasionek skarżył się w niej na sposób organizacji wyjazdu, wskazując na przykład, że podczas zakwaterowania w ambasadzie RP w Moskwie "nie zapewniono mu nawet filiżanki herbaty" oraz że podczas podróży ze Smoleńska do Moskwy nie jadł obiadu. Dzięki temu delegacja prokuratora została zwiększona o 12,5 dolara.
Wojskowi koledzy Pasionka poszli tym tropem. Poprosili o informacje z polskiej ambasady i przesłuchali świadków. Ustalili, że Pasionek skłamał na temat herbaty i obiadu, bo w hotelowej kuchni miał dostęp do czajnika, a w drodze ze Smoleńska do Moskwy jeden z pracowników polskiej ambasady "postawił" mu ciepły posiłek.
Przesłuchany w tej sprawie prokurator tłumaczył, że o czajniku nikt mu nie powiedział (kiedy przyjechał w nocy do Moskwy spać mieli nawet pracownicy recepcji), a pisząc notatkę rzeczywiście zapomniał o zjedzonym nie na swój koszt obiedzie. Wycofał się z tego, ale było za późno.
Oszustwo - sprawa wielkiej wagi
Rzecznik dyscypliny nie dał wiary tłumaczeniom Pasionka uznając je za "nieprzekonujące" i podtrzymał swoje zarzuty. Na dodatek postanowił wyłączyć sprawę obiadu ze swojego postępowania i przekazać ją do Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Śródmieścia.
Jak napisał w jednym z dokumentów, zebrane przez niego materiały wskazywały na popełnienie przez prokuratora w związku z rozliczeniem delegacji kilku przestępstw równocześnie: oszustwa, poświadczenia nieprawdy w dokumencie i posługiwania się nim. Rzecznik dyscyplinarny NPW żadnej z tych spraw nie uznał za przewinienie "mniejszej wagi", chociaż kodeks karny dawał mu taką możliwość.
Nie ma przestępstwa, nie ma śledztwa
Postanowieniem z 30 grudnia 2011 r. prokurator odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień poprzez poświadczenie nieprawdy co do ilości zapewnionych darmowych posiłków przez prokuratora NPW, co doprowadziło Dowództwo Garnizonu Warszawa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 12.50 USD. Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej
Prokuratorzy ze Śródmieścia po niespełna dwóch tygodniach od otrzymania materiałów z NPW zdecydowali o przekazaniu sprawy swoim kolegom z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota. – Potraktowano to trochę jak "gorący kartofel" podrzucony przez prokuratorów wojskowych – mówi nam jeden z cywilnych śledczych znający sprawę.
Mimo ciężkich zarzutów wskazywanych przez prokuratorów NPW, prokuratura na Ochocie potrzebowała zaledwie dziewięciu dni – licząc święta – na podjęcie decyzji. Uznali, że żadnego śledztwa nie będzie, bo nie było przestępstwa. – Postanowieniem z 30 grudnia 2011 r. prokurator odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień poprzez poświadczenie nieprawdy co do ilości zapewnionych darmowych posiłków przez prokuratora NPW, co doprowadziło Dowództwo Garnizonu Warszawa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 12,50 USD – poinformowała nas prok. Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratorzy uznali, że Pasionek "nie miał na celu wyłudzenia nienależnej kwoty". – Podstawą odmowy wszczęcia śledztwa jest brak znamion czynu zabronionego – tłumaczy rzeczniczka.
Wojskowi prokuratorzy nie wypowiadają się na temat postępowania dyscyplinarnego, bo jest ono tajne. Sprawy nie chce też komentować sam prok. Pasionek. Przyznaje tylko, że o odmowie wszczęcia śledztwa formalnie nic jeszcze nie wie.
Źródło: tvn24.pl