Kieszonkowcu, nie znasz dnia ni godziny. Policyjni tajniacy w tramwajach, autobusach, galeriach handlowych i knajpach będą łapać za rękę doliniarzy w akcji. Takie przynajmniej jest założenie - pisze "Życie Warszawy".
Tereny łowieckie warszawskich doliniarzy to m.in. ul. Zieleniecka, okolice Stadionu Dziesięciolecia, al. Jana Pawła II w okolicach centrum handlowego Arkadia oraz pętla tramwajowa Annopol i pętla tramwajowa i autobusowa Okęcie w al. Krakowskiej.
Najczęściej grasują jednak w Śródmieściu. Okradają pasażerów, roztargnionych zakupowiczów czy podchmielonych klientów barów. Ofiar wciąż przybywa, dlatego szef stołecznej policji Adam Mularz reaktywuje sekcję wywiadowców, która ma tropić drobnych złodziei. - Znajdzie się w niej 30 doświadczonych funkcjonariuszy. Do pracy ruszą już z początkiem października – zapewnia komendant w rozmowie z gazetą.
"Natychmiast wkroczymy do akcji"
Policjanci mają przede wszystkim nie rzucać się w oczy i wmieszać w tłum, czyli zachowywać tak jak obserwowani przez nich ludzie. W centrach handlowych będą oglądać ubrania czy sprzęt rtv, a w restauracjach - na co zapewne zostanie przeznaczony specjalny fundusz - zamówią coś do jedzenia czy do picia. Rzecz ma się opłacić. - Jeśli zauważymy kogoś podejrzanego, natychmiast wkroczymy do akcji – zapewnia jeden z funkcjonariuszy.
Jak szacują policjanci, codziennie na ulice stolicy wychodzi około 200 kieszonkowców. Najsilniejsze są grupy złodziei z Wołomina i z Kielc. Ale ostatnio pojawili się też doliniarze z Algierii i Nigerii. W pierwszej połowie tego roku policjanci odnotowali w Warszawie 1160 przypadków kradzieży kieszonkowych, ale złapali tylko 53 przestępców. Jedynie kilku z nich trafiło do aresztu.
kaw/tr
Źródło: "Życie Warszawy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24