Za spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginął 10-latek, a jego 8-letnia siostra została ciężko ranna, odpowie przed sądem ojciec dzieci. Mężczyzna zorganizował tragiczny w skutkach kulig w grudniu ubiegłego roku w Sączowie w powiecie będzińskim (Śląskie).
Sanki przyczepione do samochodu terenowego, prowadzonego przez ojca wpadły pod autobus. 10-letni syn mężczyzny zginął na miejscu, a jego ośmioletnia siostra w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
Ojciec przyznał się do winy
W piątek do Sądu Rejonowego w Będzinie (Śląskie) został przesłany akt oskarżenia w tej sprawie - poinformowała zastępca prokuratora rejonowego w Będzinie, Monika Jankowska.
W ubiegłym tygodniu prokuratura przedstawiła ojcu dzieci zarzut. Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Zadeklarował, że chce się dobrowolnie poddać karze.
Jak podała Jankowska, do aktu oskarżenia został dołączony wniosek o wymierzenie sprawcy wypadku uzgodnionej przez strony kary, bez konieczności przeprowadzenia procesu. Jeśli sąd go zaakceptuje, sprawa może się zakończyć bardzo szybko.
Chłopiec zmarł, dziewczynka wraca do zdrowia
Zakończoną tragedią zabawę zorganizował 35-letni ojciec dzieci, to on przywiązał sanki do swojego samochodu. Do wypadku doszło na gminnej drodze. Sanki z dziećmi zarzuciło i wjechały na przeciwny pas ruchu, prosto pod miejski autobus. Chłopiec zginął na miejscu, a jego siostra trafiła do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Ojciec w chwili wypadku był trzeźwy.
Jak poinformowała prok. Jankowska, poważnie ranna w wypadku dziewczynka wyszła już ze szpitala i szybko wraca do zdrowia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24