W jednej z łódzkich szkół ojciec i syn w tym samym czasie zdają maturę. Obaj panowie pisali egzamin z matematyki i polskiego, na którym jak mówi Damian Bartosiak "tata zaszalał" i wybrał trudniejszy temat - z III cz. "Dziadów" Adama Mickiewicza. Choć obaj zapewniają, że ucząc się do egzaminów nie rywalizowali między sobą.
W tej samej szkole, w tej samej sali i o tej samej godzinie, jak przyznaje dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Łodzi Janusz Bęben takiej sytuacji nie było jeszcze nigdy w jego szkole. - Żeby ojciec i syn kończyli razem moją szkołę, tego jeszcze nie było - przyznaje zaskoczony dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 Janusz Bęben.
Cztery lata temu naukę w tej szkole rozpoczął Damian Bartosiak, rok później do tej samej szkoły zapisał się jego ojciec, Krzysztof. - Dopiero po pewnym czasie doszliśmy do wniosku z synem, że będziemy maturę pisać razem - opowiada dziś starszy Bartosiak.
"Dla mnie to nie problem"
Taki zbieg okoliczności nie przeszkadza Damianowi. - Dla mnie to nie jest problem, wydaje mi się, że to jest nawet powód do dumy, bo tata ma ciężej niż ja, bo to jest powrót po tylu latach do nauki - komentuje.
Krzysztof Bartosiak w młodości matury nie zdawał, bo musiał iść do pracy. Potem pojawiła się rodzina i zabrakło czasu na naukę. Ale dzisiaj to właśnie rodzina wspiera go w decyzji o wznowieniu edukacji. Damian wspomina, że z ojcem często uczyli się razem.
Ojciec lepszy od syna
Obaj przekonują, że nie było między nimi rywalizacji, choć do nauki więcej przykładał się pan Krzysztof, miał wyższą średnią ocen na świadectwie. - Lepszy był też, jeśli chodzi o frekwencję - dodaje dyrektor Bęben.
Pan Krzysztof podkreśla jednak, że uczył się tylko dla siebie. - Ta matura jest dla mojej satysfakcji tylko i wyłącznie - zapewnia pan Krzysztof i nie wyklucza, że może za kilka lat rozpocznie studia.
Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV