- W 1981 r. oficer wojska ZSRR wywierał na polskich wojskowych naciski, by nie wykonywali rozkazów gen. Wojciecha Jaruzelskiego - zeznał emerytowany gen. Jerzy Z., świadek w procesie oskarżonych za wprowadzenie w 1981 r. stanu wojennego. W piątek w warszawskim sądzie stawili się gen. Wojciech Jaruzelski i b. szef PZPR Stanisław Kania. Zabrakło b. szefa MSW Czesława Kiszczaka i b. członkini Rady Państwa Eugenii Kempary.
Według świadka, emerytowanego gen. Jerzego Z. w 1981 r. wiceszefa sztabu wojsk lotniczych, jesienią 1981 r. przedstawiciel Układu Warszawskiego w wojskach lotniczych, radziecki generał o nazwisku Odincow naciskał na polskich wojskowych, by nie wykonywali rozkazów gen. Jaruzelskiego. - Pytał czy wykonywalibyśmy rozkazy z innego źródła - mówił Jerzy Z. "Mamy swojego dowódcę" - mieli odpowiedzieć polscy wojskowi.
Zdaniem świadka, Odincow "został źle przyjęty w sztabie i nie dostał dostępu do szyfrowanej łączności, choć tego chciał". O wszystkim powiadomiono MON.
Stanisław Kania oświadczył wtedy sądowi, że ówczesne władze rozmawiały z dygnitarzami ZSRR o takich incydentach, zwracając im uwagę, że to próba podważania zwierzchności w wojsku. - Minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko odpowiedział, że "radzieccy dyplomaci na pewno się tak nie zachowują" - dodał były I sekretarz KC PZPR. - Odpowiedzieliśmy, że nie chodziło o dyplomatów, wtedy zapadło milczenie - powiedział Kania.
"Były takie zachowania"
Podkreślił, że dowódca wojsk Układu Warszawskiego marszałek Wiktor Kulikow w latach 90. przyznał, że za takie zachowania z Polski odwołano jednego z radzieckich generałów. - Wciąż była naruszana polska przestrzeń powietrzna, gdyż samoloty radzieckie latały bez zezwoleń, przewożąc zaopatrzenie dla wojsk radzieckich w Polsce - mówił świadek Jerzy Z. o atmosferze z 1981 r.
Dodał, że doprowadziło to np. do zderzenia radzieckiego helikoptera z winy jego pilota z polskim samolotem - było kilkanaście ofiar śmiertelnych. Dochodziły meldunki o zagrożeniu interwencją wojsk Układu Warszawskiego, np. o kopaniu okopów na poligonach przez żołnierzy radzieckich stacjonujących w Polsce. - Według mnie inwazja była pewna - oświadczył świadek.
Według niego w wojskach lotniczych nawet oficerowie wstępowali w latach 1980-1981 do Solidarności i nie ponosili z tego powodu żadnych konsekwencji. - Morale w wojskach lotniczych było wtedy lepsze niż w innych formacjach - dodał Z.
Proces wrócił na wokandę
Inny świadek Aleksander K. były urzędnik PRL zeznał, że w maju 1981 r. prowadzono rozmowy w sprawie ograniczenia przez ZSRR dostaw komponentów do produkcji sprzętu wojskowego w Polsce. Polscy urzędnicy pytali wtedy przedstawicieli ZSRR czy "chcą powiększyć grono strajkujących?" - dodał świadek. Według niego decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była "zbawcza dla kraju", bo sytuacja była wtedy dramatyczna.
Trzecim świadkiem był były wiceminister sprawiedliwości Tadeusz S. Był on jednym z oskarżonych w tym procesie, ale jego sprawę sąd umorzył, bo IPN nie wystąpił o uchylenie temu sędziemu w stanie spoczynku immunitetu sędziowskiego. Według S. skoro Sejm w 1982 r. zatwierdził dekrety o stanie wojennym, nie można mówić o odpowiedzialności za ich wydanie podczas sesji Sejmu.
Proces trwa od września 2008 r. Tym razem odroczono go do 1 sierpnia br. Sąd podał, że zakład medycyny sądowej wyznaczył na 29 czerwca zarządzone ostatnio przez sąd kompleksowe badania Jaruzelskiego, gdyż ten jest po zabiegu onkologicznym. Były szef MON 86-letni gen. Florian Siwicki i były członek Rady Państwa 94-letni Emil Kołodziej - z powodu ich złego zdrowia - mają być przesłuchani w lipcu przez sędziego w swych domach.
Proces wrócił na wokandę w marcu br., po ponad półrocznej przerwie spowodowanej chorobą sędziego. Być może sprawa zakończy się przed 30. rocznicą 13 grudnia 1981 roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia